Hanna Lis (50 l.), zanim została mamą, przeszła koszmar. Obie jej ciąże były zagrożone. Wstrząsające słowa lekarzy wspominała w rozmowie z Krzysztofem Ibiszem w programie "Demakijaż".
Macierzyństwo jest jednym z najważniejszych zadań, z jakim przyszło mierzyć się Hannie Lis. Ze związku z przedsiębiorcą Jackiem ma dwie córki: 21-letnią Julię i 19-letnią Annę.
Pierwsza z nich wyjechała na studia do Amsterdamu. Studiuje communication science - połączenie PR, marketingu, zarządzania mediami i dziennikarstwa.
Jest też szczęśliwie zakochana - jej chłopak Thomas jest Holendrem. Czuły, troskliwy, mierzy 194 cm wzrostu - zachwyca się Hanna.
Z kolei młodsza pociecha, Anna, niedawno zdała maturę. Co będzie robić dalej? W wywiadzie z zeszłego roku dziennikarka zdradziła, że dziewczyna marzy o studiowaniu historii sztuki na zagranicznej uczelni.
Córki są dla dziennikarki wielkim źródłem szczęścia, ale mało brakowało, a nie byłoby ich w jej życiu. Obie ciąże Hanny były zagrożone. Jej wspomnienia z tym związane są szokujące.
"Julki o mały włos nie straciłam. Pamiętam, że leżałam w szpitalu i nad głową lekarze mówili: 'Nie, to jest już po ciąży’, jeden mówił do drugiego: 'To co, może wyskrobiemy?'. Ja leżałam, w ogóle nie widziałam, co się dzieje" - wspominała Hanna Lis w rozmowie z Krzysztofem Ibiszem w "Demakijażu".
Czytaj dalej na następnej stronie...