Reklama
Reklama

Wojciech Pokora: Żona wystawiła mi walizki za drzwi

Gdy Wojciech Pokora opowiada o swojej żonie Hannie, wspomina, jak kilka lat temu straciła ona przytomność i trafiła do szpitala ze stwierdzonym w kartce zgonem.

Na OIOM-ie leżała kilka miesięcy. To wtedy aktor zdał sobie sprawę, że bez niej nie wyobraża sobie życia.

"Tak, wtedy płakałem" - przyznaje. Zdarzył się jednak "cud" i znowu są razem w swoim warszawskim mieszkaniu. Cieszą się z tego, jakby dostali drugie życie.

Dziwny

Są małżeństwem od 58 lat. Poznali się w liceum - Hanna uczyła się w klasie niżej i początkowo za swoim przyszłym mężem nie przepadała.

Reklama

"Jakiś on dziwny. Skoro dziewczyn nie uwodzi, to może czym innym jest zainteresowany" - myślała.

Jednak gdy szli na koncert i wziął ją na ręce, by nie zmoczyła nóg, zrozumiała, że jest zakochana.

Oświadczył się w 1955 roku. Na ich ślubie cywilnym obecni byli tylko świadkowie. Ze względu na to, że obie matki uważały wybór dzieci za mezalians, postanowili rodziców nie powiadamiać.

Po uroczystości były więc nerwy i niedowierzanie. Noc spędzili w pracowni ojca swojej świadkowej. Mieszkali oddzielnie.

Dopiero kilka miesięcy później, w 1957 roku, na ślubie w kościele św. Anny stawili się wszyscy. Rodziny się poznały, choć żadna nie dopuszczała myśli, że młodzi mogliby się do nich wprowadzić. Nowożeńcy krążyli więc między domami z nowo narodzoną córką Anią.

Czytaj dalej na następnej stronie...

Mieszkanie

Gdy w końcu znaleźli się sami we własnym lokum, Wojciech Pokora spędzał tam każdą wolną chwilę. Dużo pracował, Ania często chorowała.

Żona aktora do pracy wróciła dopiero po pięciu latach od urodzeniu córki, zostając asystentką reżysera w teatrze telewizji. Pracowała z Olgą Lipińską.

Wojciech Pokora zawsze był pod wrażeniem charakteru Hanny. Poukładana, inteligentna, wiedziała, czego chce. Umiała trzymać ludzi krótko, zarówno w telewizji, jak i potem, gdy pracowała w Ministerstwie Kultury. Jego zresztą też.

Kiedy okazało się, że po przedstawieniach gra z kolegami aktorami w karty, poszła na skargę do dyrektora teatru. Wygarnęła, że nie mają co jeść, bo mąż przegrywa całą pensję. Ten wziął swoich pracowników pod lupę.

Kryzysy

Kiedy po roli w filmie "Poszukiwany poszukiwana" stał się gwiazdą, dała sobie radę z jego popularnością. Mieli w życiu dwa, może trzy kryzysy, które pięknie przeszli.

- Kilka razy jego rzeczy były już za drzwiami - śmieje się Hanna. - Ale ona sama te walizki wniosła z powrotem - uzupełnia Pokora. Przyznają, że bez zazdrości nie ma miłości. W to, że się kochają, nie wątpił nawet reżyser Stanisław Bareja.

Gdy Wojciech Pokora zgodził się zagrać w jego filmie "Poszukiwany poszukiwana", po cichu dał również małą rólkę jego żonie. Hanna zagrała asystentkę w muzeum. Pożyczyła też mężowi ciuchy do roli - tylko buty musieli mu kupić nowe, gdyż miał większe stopy.

Po premierze filmu trzy razy zmieniał numer telefonu, bo wciąż dostawał propozycje pracy jako "Marysia". Z prób teatralnych biegł do telewizji, potem na spektakl, a wieczorem grał jeszcze w kabarecie. Do domu wracał późnym wieczorem.

- Mąż nie gotował, nie robił zakupów. Nie miał na to czasu - tłumaczy pani Hanna. W 1967 r. urodziła się ich druga córka, Magda. Żywa, psotna, absorbująca. Mimo zajęć aktor starał się brać udział w wychowaniu córek. Opowiadał im bajkę o księżniczce Matyldzie. Sam ją na poczekaniu wymyślał.

Czytaj dalej na następnej stronie...

Rola życia

Anna ma dwie córki, pracuje w banku. Magda wychowuje trójkę dzieci. Mieszka we Francji. To dla wnuczek i wnuka pan Wojciech nauczył się obsługiwać tablet, by móc z nimi rozmawiać przez Skype'a. Tęskni.

Oboje uwielbiają wizyty warszawskich wnuczek. Aktor podkreśla, że w życiu prywatnym nigdy nie grał. Gdy wchodził na scenę, był innym człowiekiem.

"Rola, którą gram w filmie życia, jest dla mnie najważniejsza. Chciałbym mieć w tej produkcji jak najwięcej plenerów na mojej działce" - mówi. Uwielbia to miejsce, tam chciałby się zestarzeć.

Dobry Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: Wojciech Pokora
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama