Uczestnik „Kuchennych rewolucji” zamordował córkę. Prokuratura ujawnia wstrząsające szczegóły
Uczestnik 24. sezonu „Kuchennych rewolucji”, Aleksander M., w sobotę nad ranem zadźgał nożem 10-letnią córkę, po czym wyskoczył z okna na 4. piętrze. Jak ustaliła prokuratura, mężczyzna leczył się psychiatrycznie.
Do tragedii doszło w sobotę 21 stycznia nad ranem na jednym z inowrocławskich osiedli mieszkaniowych. Aleksander M. znany widzom 24. sezonu programu TVN „Kuchenne rewolucje” zadał swojej 10-letniej córce kilka ciosów nożem, a następnie wyskoczył przez okno na 4. piętrze.
Tego dnia w mieszkaniu znajdowali się tylko 52-letni Aleksander M. i jego córka. Najstarsza z sióstr jest już dorosła i mieszka osobno, a druga nocowała u koleżanki. Matki dziewczynek nie było w domu. Przebywa z szpitalu psychiatrycznym.
Jak ustaliła policja, mężczyzna zadał 10-letnie córce więcej niż jeden cios nożem. Jak ujawnia Agnieszka Adamska-Okońska, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej z Bydgoszczy:
„Było ich kilka”.
Specjaliści zbadają, czy w chwili śmierci dziewczynka znajdowała się pod wpływem środków nasennych. Tą wiedzą prokuratura będzie jednak dysponowała dopiero za kilka tygodni, gdy otrzyma wyniki badań toksykologicznych.
Aleksander M. w programie „Kuchenne rewolucje” został przedstawiony jako osoba skłonna do przemocy. Po emisji odcinka ze swoim udziałem przeszedł załamanie nerwowe w związku z hejtem, którego doświadczył ze strony internautów. Trafił wtedy do szpitala psychiatrycznego.
Prokuratura chce wyjaśnić, co popchnęło go do popełnienia tak straszliwej zbrodni. Jak ujawnia Agnieszka Adamska-Okońska w rozmowie z „Super Expressem”:
"Prowadzimy dwa postępowanie. Jednio w sprawie zabójstwa 10-letniej dziewczyny i drugie w sprawie, czy ktoś nie namawiał i nie pomagał w samobójstwie Aleksandra M. Wyjaśnimy dokładnie wszystkie okoliczności tego zdarzenia. Chcemy wiedzieć, co się działo w tej rodzinie, że doszło w niej do takiego dramatu".
Po dokonaniu morderstwa Aleksander M. zadzwonił na policję i powiedział, że właśnie zabił swoją córkę. Po tym wyskoczył przez okno. Zmarł kilka godzin później w szpitalu.
Nie brakuje opinii, że mężczyzna nie był zdrowy psychicznie, o czym świadczy jego niedawny pobyt w szpitalu psychiatrycznym. Jak komentuje w rozmowie z „Super Expressem” jeden z toruńskich psychologów:
"Zabił swoje dziecko, bo był chory psychicznie. Żył w innej rzeczywistości. Jeżeli miał kontakt z lekarzami, to mógł zostać źle zdiagnozowany albo tabletki nie działały lub też miał je źle dobrane".
Zobacz też:
Ojciec zabił 10-letnią córkę. Był w programie TVN! Stacja podjęła ważną decyzję
Inowrocław. Restaurator zabił 10-letnią córkę. Rodzina zabrała głos