Reklama
Reklama

Teresa Lipowska jest załamana! Tak teraz wygląda jej smutna codzienność!

"Rozpacz, że coś takiego nas spotkało. Czuję się rozbita, załamana, nie mogę się odnaleźć w tej sytuacji" - wyznaje szczerze "Dobremu Tygodniowi" Teresa Lipowska (82 l.). 

Władze wezwały, by czas spędzać głównie w domu, unikać skupisk ludzi. To zalecenia szczególnie istotne dla seniorów, którzy są najbardziej zagrożeni koronawirusem. 

Aktorce niełatwo trwać w czterech ścianach. Charakter nie pozwala jej spokojnie siedzieć. 

"Z natury jestem osobą aktywną, pełną energii, zawsze gdzieś pędzę, coś załatwiam" - wyjaśnia tygodnikowi pani Teresa. 

Reklama

Do tego, nie jest "robótkowa", jak jej koleżanki, które dziergają na drutach i haftują. Ona woli jeździć na rowerze w Lesie Kabackim, spotykać się z seniorami. Liczyła też, że podreperuje zdrowie w sanatorium, ale zrezygnowała z planowanego wyjazdu. 

Lubi swoje mieszkanie na warszawskim Ursynowie i dobrze się w nim czuje. Klimat tworzą meble przywiezione z dawnego domu. Otoczona jest bibelotami oraz zdjęciami bliskich, ukochanego męża Tomasza Zaliwskiego (†75 l.), siostry, rodziców.

"Mam sporo lat, mnie już niewiele czasu zostało, każdy dzień jest dla mnie stracony" - martwi się. 

Stara się jednak odnaleźć w nowej rzeczywistości. Często rozmawia z przyjaciółkami przez telefon, komentują na bieżąco sytuację. Organizuje też sobie zajęcia. 

"Porobiłam już porządki w szafach, w szufladach. Jestem szalenie szybka" - śmieje się gwiazda. 

***
Czytaj więcej na następnej stronie: 

Ukojenia dla skołatanych nerwów szuka w lekturze, przede wszystkim w poezji, którą zawsze bardzo lubiła czytać. Nie ma internetu, ale ogląda telewizję. Choć produkcja "M jak miłość" jest na razie wstrzymana, serial jest emitowany. 

Pani Teresa wychodzi też na krótkie spacery, by zaczerpnąć powietrza i nacieszyć się słońcem, lecz unika kontaktowania się z innymi. Opiekuje się nią ukochany syn, Marcin Zaliwski. 

Jest na każde jej zawołanie, robi zakupy i załatwia wszystko, co potrzeba. Jednak są ostrożni, wiedzą, że to nie jest czas na biesiadowanie. 

"Z wnukami, Tomaszkiem i Ewunią, rozmawiam tylko telefonicznie. Wnuczka niedawno miała uroczystość, ale doszliśmy do wniosku, że nie będzie rodzinnego spotkania. Przez syna przekazałam jej mały upominek" - tłumaczy. 

Historia pokazuje, że różne groźne choroby, np. ospa, dżuma, w końcu ustępowały. Wszyscy zdają sobie sprawę, że nawet jak koronawirus odpuści, to jego groźba nadal będzie wisiała. 

"Jest ciężko, ale trzeba bronić się przed depresją. Musimy jakoś przetrwać i prosić Boga, by jak najszybciej to się skończyło" - mówi Teresa Lipowska.

***
Zobacz więcej materiałów wideo: 

Dobry Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: Teresa Lipowska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy