Reklama
Reklama

Ryszard Lasota z "Sanatorium miłości" przerywa milczenie. Jest oburzony zachowaniem uczestnika nowej edycji

Ryszard Lasota z pierwszej edycji "Sanatorium miłości" komentuje dla nas zachowanie Edwarda, uczestnika najnowszej edycji show. Nie kryje oburzenia!

Każdy były uczestnik programu czeka na nowe odcinki i ogląda je razem z bliskimi albo przyjaciółmi. Nie inaczej jest z Ryszardem Lasotą z pierwszej edycji, wdowcem i emerytowanym pułkownikiem Wojska Polskiego z Warszawy.

W programie dał się poznać jako szczery do bólu i wymagający partner, który ciętym językiem zrażał do siebie kuracjuszki. Nie znalazł miłości, ale wygrał wśród panów w rankingu najlepiej ubranych.

Widzowie znów sobie o nim przypomnieli, bo... porównują go do despotycznego Edwarda z trzeciej edycji "Sanatorium"!

Reklama

"Ten Edek to nowy Rysiek. Urodzony dyktator. Po prostu były policjant, ma wrażenie, że cały czas jest na służbie" - piszą internauci.

Skontaktowaliśmy się w tej sprawie z Ryszardem Lasotą tuż po emisji odcinka i fali bezlitosnych ocen. Nie krył rozgoryczenia i postanowił się obronić.

Ryszard Lasota uważa, że daleko mu do Edwarda z trzeciej edycji. Nie jest podobny do niego ani fizycznie, ani charakterologicznie...

- Nie podobają mi się te porównania! - mówi w rozmowie z nami.

- Gdzie tam jemu do mnie, albo mnie do niego! Nawet w połowie nie chciałbym być nim! Po pierwsze ja tak nie wyglądam, nie noszę grubego, złotego łańcucha na szyi ani bransolety. On i ja to dwa różne światy i dwa różne mundury. Przyznam jednak, że z tego, co widzę w telewizji, to ten pan ma swoje za uszami, powinien się dwa razy zastanowić, zanim coś powie. Moim faworytem jest Władysław żeglarz i motocyklista Zdzisiek. Im będę kibicował - zapowiada.

Lasota ma rację, Edek nie przebiera w słowach, zwłaszcza w sprawie kobiet. Już w pierwszym odcinku zaznaczył, że "kobieta ma być ładna, zgrabna i inteligentna". "U mnie miałaby proste życie: ma mnie tylko kochać i słuchać, nic więcej" - mówił Edward.

W następnym odcinku bezlitośnie skomentował pełne, kobiece kształty. Kiedy Wiesław zapewniał przed kamerami, że "kochanego ciała nigdy za wiele", Edward podsumował to tak: "Kochanego ciała tak, ale nie słoniny". 

Tym zdaniem nagrabił sobie u większości uczestniczek, które dopiero po programie dowiedziały się, co naprawdę myśli i nie omieszkały mu tego wypomnieć.

Gdy na potańcówce dostał kosza od Jadwigi, nie mógł się z tym pogodzić. Stwierdził, że "to facet prowadzi w tańcu i w życiu". Co na to Ryszard Lasota?

- No, chłop musi ugryźć się w język. Ja mu to radzę - komentuje dla nas.

I zdradza, że wbrew pozorom ma bardzo dużo fanów i jest lubiany.

- Ludzie do dziś mnie rozpoznają. Nie ma dnia, bym nie był przywitany na ulicy, poproszony o zdjęcie albo o wideo z pozdrowienia dla jakiejś znajomej czy cioci. Z każdym sympatycznie sobie rozmawiam i sprawia mi to przyjemność - ujawnia.

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: "Sanatorium miłości"
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy