Henryk Holland (†41 l.) zmarł w tajemniczych okolicznościach. Zagadka została rozwikłana dopiero po 45 latach...
Wieczór, 21 grudnia 1961 roku. W mieszkaniu dziennikarza i socjologa Henryka Hollanda, na 6. piętrze bloku przy ul. Nowotki w Warszawie, esbecy przeprowadzają rewizję.
Ojciec 13-letniej wówczas Agnieszki Holland uczestniczy w przeszukaniu. Został na nie dowieziony z aresztu, do którego trafił dwa dni wcześniej pod zarzutem szpiegostwa.
O godzinie 17.16 Henryk Holland wypada przez okno. Ginie na miejscu. Samobójstwo, czy morderstwo?
Zagadka wyjaśni się dopiero po 45 latach…
Nie była blisko z ojcem
Henryk Holland pochodził z rodziny żydowskiej. Od 12. roku życia działał w organizacji skautowej Haszomer Hacair.
W wieku 14 lat został członkiem Rewolucyjnego Związku Niezamożnej Młodzieży Szkolnej, a rok później wstąpił do Komunistycznego Związku Młodzieży Polski.
Publikował pod pseudonimem w piśmie „Dziennik Popularny”. W 1938 roku został przyjęty na studia medyczne na Uniwersytecie Warszawskim.
We wrześniu 1939 roku uczestniczył w obronie Warszawy jako felczer w szpitalu polowym 36 pułku piechoty Legii Akademickiej.
W jednym z wywiadów Agnieszka Holland wspominała:
"Ojciec komunizował, był bardzo lewicowy. Zdawał sobie sprawę, że pod okupacją niemiecką jest niebezpiecznie, więc gdy zaczęła się druga wojna światowa, ruszył na wschód. Z tego co wiem, z opowieści cioci Marylki, jego siostry, i mojej matki, zaproponował rodzinie, że ją ściągnie, ale oni odmówili.
Po pierwsze nie zdawali sobie sprawy, że coś takiego strasznego może się stać, a po drugie mieli babcię, która nie mogła się ruszyć. Cała ta rodzina, z wyjątkiem jednej siostry, zginęła w getcie warszawskim.Dalsza rodzina ojca też, przetrwało tylko kilka osób, same młode dziewczyny. Jedną z nich poznałam niedawno w Argentynie, tak więc odnalazłam kuzynkę po latach".
Zdaniem reżyser te doświadczenia jej ojca, a zwłaszcza wyrzuty sumienia, że porzucił rodzinę, że oni zginęli, a on przeżył, sprawiły, że Henryk Holland nigdy później nie wspominał wojennych czasów.
W 1945 roku wrócił do Warszawy i poślubił Irenę Rybczyńską. 28 listopada 1948 roku na świecie pojawiła się pierwsza córka Agnieszka, 6 czerwca 1954 roku druga - Magdalena.
Pani Agnieszka wspomina, że nie była blisko z ojcem.
"Gdy byłam dzieckiem, właściwie mnie nie dostrzegał, w każdym razie miałam takie wrażenie" – mówiła w jednym z wywiadów.
"Widział mnie tylko, gdy przychodzili goście i się mną popisywał. Długo miałam o to do niego pretensje. Nie cierpiałam tego" - mówiła.
Przepaść między ojcem a córką pogłębiła się, gdy rodzice się rozstali. Pani Agnieszka miała wtedy 11 lat. Wspomina, że ojciec dopiero wtedy zaczął zabiegać o relację z nią, zapraszał do kina, teatru. Ale ona traktowała te momenty jako okazję do odegrania się za wcześniejszą obojętność.
Mówiła, że jest zajęta, że nie ma czasu.
Zapiski z podsłuchu
Za to była bardzo związana z matką.
"Zawsze bardzo mi zależało na jej sądzie, na tym, co myśli o świecie, o mnie" - wspominała Agnieszka Holland.
"Odbierałam świat w dużym stopniu poprzez jej wrażliwość. Mama zawsze była bardzo czuła. Ona i niania dały mi niebywałą ilość ciepła i miłości bez warunków, która dziecku jest niezbędna do rozwoju" - mówiła.
W listopadzie 1961 roku ojciec przyszłej reżyserki otrzymał informacje o treści przemówienia Nikity Chruszczowa na XXII Zjeździe KPZR. Przekazał je korespondentowi „Le Monde” w Warszawie, Jeanowi Wetzowi.
Rozmowa została podsłuchana przez Służbę Bezpieczeństwa i stała się powodem aresztowania Hollanda.
Kontrowersje dotyczące jego śmierci rozwiał dopiero w 2006 roku historyk Krzysztof Persak.
Dotarł przede wszystkim do znajdującego się w archiwum IPN-u zapisu z podsłuchu w mieszkaniu Hollanda w dniu rewizji. Rezultaty swojego śledztwa przedstawił w książce „Sprawa Henryka Hollanda”, wraz z unikalnymi zdjęciami operacyjnymi, dokumentami i świadectwami uczestników tamtych wydarzeń.
Wynika z nich, że Henryk Holland rzeczywiście popełnił samobójstwo.
***