Ojciec Dubienieckiego rozżalony: Marta Kaczyńska zapomniała o Marcinie, nawet kartki nie przyśle!
Tego wieczoru wszystkie spojrzenia były skierowane na nią. Choć to jej stryj Jarosław Kaczyński (66 l.) na gali jednego z tygodników odbierał tytuł Człowieka Roku, to Marta Kaczyńska-Dubieniecka wzbudziła najwięcej emocji.
Po raz pierwszy towarzyszył jej bowiem oficjalnie jej przyjaciel - właściciel popularnej w Łodzi sieci restauracji.
Jak dowiedział się tygodnik "Na Żywo", który jako pierwszy poinformował o tej relacji, Paweł był bardzo lubiany przez rodziców Marty, teraz cieszy się sympatią stryja Jarosława.
Początkowo łączyła ich tylko przyjaźń, ale otoczenie prezydentówny nie ma wątpliwości, że to poważna relacja. I choć sprawa rozwodowa Marty i jej męża Marcina Dubienieckiego wciąż jest zawieszona, ich związek należy już do przeszłości.
- Marta nie odwiedza go, nie interesuje się, nawet kartki na święta nie przysłała. Ale przecież nie ma czasu, związała się z restauratorem - mówi "Na Żywo" Marek Dubieniecki, ojciec Marcina Dubienieckiego.
Czytaj dalej na następnej stronie...
Gdy w sierpniu 2015 r. Marcin został zatrzymany przez CBA pod zarzutem kierowania zorganizowaną grupą przestępczą, wyłudzenia ponad 13 mln zł z PFRON i prania brudnych pieniędzy, Marta Kaczyńska-Dubieniecka pospieszyła mu z pomocą.
Zapłaciła połowę kwoty poręczenia majątkowego w wysokości 600 tys. zł, aby zwolniono go z aresztu. Marcin pozostał jednak w zamknięciu i od tego czasu nie widział się z Kaczyńską-Dubieniecką.
- Wraz z żoną jesteśmy u syna dwa razy w tygodniu. Prawda jest taka, że on ma nas i to go cały czas podtrzymuje na duchu - tłumaczy ojciec Dubienieckiego, dodając, że ich jedynak jest przybity nie tylko przedłużającym się pobytem w areszcie, ale i złym stanem zdrowia. Ma bowiem poważne problemy z kręgosłupem.
- Syn grał kiedyś intensywnie w tenisa i jego zdrowotne kłopoty zaczęły się jeszcze w szkole średniej. Już przeszedł dwie operacje, a przed nami trzecia - tłumaczy Marek Dubieniecki.
- Jednak lekarze z Krakowa jasno powiedzieli, że nie podejmą się operacji, jeśli Marcin zaraz po niej nie podda się rehabilitacji. Potrzebne są masaże, naświetlania, w przeciwnym razie nie ma sensu go operować. A wtedy syn zostanie kaleką - martwi się.
Czytaj dalej na następnej stronie...
Wkrótce odbędzie się posiedzenie sądu, na którym zapadnie decyzja, czy Marcin Dubieniecki zostanie zwolniony z aresztu.
- Zakład medycyny sądowej podtrzymał, że operacja musi się odbyć niezwłocznie, ale uznali, że rehabilitacja może zostać przeprowadzona w warunkach więziennych. Tylko u nas nie ma takich możliwości! - twierdzi Marek Dubieniecki.
Teść ma żal do prezydentówny, że w tym trudnym dla Marcina czasie nie wsparła go swoją obecnością i dobrym słowem, a rozpoczęła już nowy rozdział życia. Cieszy się jednak, że Kaczyńska-Dubieniecka nie utrudnia kontaktów z Ewą i Martynką.
- Z wnuczkami spotykamy się co tydzień. Marta nie robi nam żadnych problemów. Zabieramy je wtedy na spacery czy na obiad - dodaje. To oni są pośrednikami pomiędzy dziewczynkami a ich tatą. - Zwłaszcza Martynka bardzo za nim tęskni. Przekazujemy Marcinowi, co dzieje się u dzieci, a im co słychać u taty.