Reklama
Reklama

Odwrócili się od Szapołowskiej

Grono osób gotowych walczyć o jej dobre imię topnieje... Środowisko aktorskie zajęło w tej sprawie jasne stanowisko: w teatrze, jak w każdej innej instytucji, nie może być mowy o samowolce.

Decyzje w kluczowych sprawach podejmuje dyrektor. Grażyna Szapołowska, jako etatowa aktorka Teatru Narodowego, nie stawiła się na spektakl "Tango" Sławomira Mrożka. Wybrała fotel jurora w "Bitwie na głosy". Reakcja Jana Englerta była natychmiastowa: zwolnił aktorkę.

Oburzona Grażyna Szapołowska skierowała sprawę do sądu, a zniesmaczony Jan Englert oświadczył, że zrezygnuje nawet z fotela dyrektora, jeśli sprawę przegra.

Reklama

Na odzew środowiska nie trzeba było długo czekać. 

Pracownicy Teatru Narodowego jak jeden mąż popierają i rozumieją decyzję swojego dyrektora. Reżyser przedstawienia Jerzy Jarocki jest zbulwersowany zachowaniem aktorki.

"To brak szacunku nie tylko dla dyrekcji, ale i kolegów" - mówi. Jednak aktorka upiera się, że w Narodowym panują podwójne standardy: jedni aktorzy mogą liczyć na taryfę ulgową i są zwalniani do innych zajęć, a drudzy - nie.

Jako świadkowie po stronie Jana Englerta zeznawali już: Małgorzata Kożuchowska, Ewa Wiśniewska, Dominika Kluźniak i Grzegorz Małecki. Niezależnie od werdyktu sądu wydaje się, że Jan Englert może być zadowolony. To jego, a nie Szapołowską, w godzinie próby wspierają przyjaciele artyści. Dla niej to prawdziwy cios. 

MP

(25/2012)

Rewia
Dowiedz się więcej na temat: Grażyna Szapołowska | Jan Englert | teatr | proces | aktorzy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy