Reklama
Reklama

Niebywałe odkrycie w domu Edyty Bartosiewicz

Edyta Bartosiewicz (54 l.) remontuje dom, który kupiła kilka lat temu. To, co odkryli tam pracujący robotnicy, wprawiło artystkę w osłupienie.

Wokalistka przygotowuje się do wydania swojej nowej płyty pt. "Ten moment". Z tej okazji udzieliła wywiadu magazynowi "Pani", w którym opowiedziała o zmianach, jakie zaszły w jej życiu w ciągu ostatnich lat.

Artystka wyznaje, że udało jej się wrócić do formy, poradzić sobie z problemami zdrowotnymi i poukładać wiele spraw, Pogodziła się również z tym, że już nigdy nie będzie śpiewać tak jak kiedyś.

"W 2006 roku byłam bliska fizycznej śmierci, czułam, że odchodzę. Ze wszystkich sił trzymałam się wtedy życia. Chciałam żyć" - opowiada. Nie pomagał nawet fakt, że ma dorastającego syna Alka, który jej potrzebuje.

Reklama

"Chcesz żyć i nie zastanawiasz się dla kogo. Po prostu nie chcesz umierać. Zresztą wcale nie jest tak łatwo umrzeć, przejść na drugą stronę...".

Dzięki zgromadzonej w latach 90. "solidnej materialnej bazie" mogła przez wiele lat spokojnie funkcjonować, praktycznie nie pracując.

Pewnym przełomem okazała się sprzedaż willi przy ulicy Madalińskiego, w którym przed laty mieszkał słynny przedwojenny poeta Marian Hemar.

"Moje życie w nim wygasło, potrzebowałam nowej energii" - podkreśla Edyta.

Gdy przeprowadziła się do nowego domu i zaczęła go remontować, wydarzyła się dziwna historia - pracujący tam robotnicy odkryli pod domem tajemnicze pomieszczenie.

"Pewnego dnia dzwoni do mnie kierownik budowy. Mówi, że pod domem odkryli wielki pokój i że jak pracuje 40 lat, czegoś takiego jeszcze nie widział" - mówi Edyta.

"Okazało się, że jest to komora kompensacyjna, przez którą biegną rury z ciepłą wodą i c.o. Olbrzymie pomieszczenie, jak schron. Panowie z ekipy remontowej pięknie je oczyścili i odpowiednio zabezpieczyli. Odebrałam to bardzo symbolicznie - jakbym dokopała się do katakumb, odkryła jakąś tajemnicę. Otworzyła starą ranę, o której istnieniu mogłam nawet nie wiedzieć. Teraz rana została oczyszczona, założono opatrunek i następuje powolne gojenie".

***

Zobacz więcej materiałów:


pomponik.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy