Reklama
Reklama

Marta Kaczyńska wciąż tęskni za rodzicami. Jej słowa wzruszają do łez

"To 10 kwietnia poczułam, że już nie jestem dzieckiem" - wyznała poruszona. 

Tego dnia, dekadę temu, Marta Kaczyńska (39 l.) straciła rodziców. Spędzała leniwą sobotę z córeczkami, Ewą i Martynką, gdy dotarł do niej głos dziennikarza mówiącego, że rozpoczęcie uroczystości w Katyniu opóźnia się z powodu problemów z lądowaniem prezydenckiego samolotu. 

Uciszyła dziewczynki i pogłośniła telewizor. Lawinowo pojawiały się kolejne doniesienia o katastrofie. Szalała z niepokoju. Gorączkowo dzwoniła na zmianę do mamy i taty. 

Reklama

"Wybierając numery jak automat, wciąż wierzyłam, że przeżyli" - mówi. 

Niestety, po drugiej stronie odpowiadało jej tylko mechaniczne nagranie operatora. Gdy na pasku informacyjnym kolejny raz wyświetlono, że wszyscy pasażerowie zginęli, wciąż tląca się nadzieja zgasła. 

"Nagle zamknął się pewien rozdział życia" - wyznała. 

Ogarnęła ją rozpacz i niewyobrażalne poczucie straty. Potem pojawił się bunt: Marii Kaczyńskiej miało przecież nie być na pokładzie samolotu! O tym, że dołączy do męża, zdecydowała w ostatniej chwili, wieczorem przed dniem wylotu.

Do dziś zastanawia się, czy jej mama podświadomie czuła, że dojdzie do tragedii. Podczas odwiedzin w Wielkanoc, jak zawsze, siedziały przy herbacie i rozmawiały. 

W pewnej chwili, bez konkretnego powodu Maria, podała córce obrączkę. 

" 'Przymierz sobie', powiedziała. Nigdy dotąd jej nie zdejmowała. Z trudem ją ściągnęła" - opowiadała Marta. 

Nie założyła jej na palec, bo przez myśl przemknęło jej, że to zła wróżba, ale obejrzała ją i dostrzegła grawer po wewnętrznej stronie krążka. 

"Widnieje tam imię Jan i data: 1921 rok" - mówi. 

Dowiedziała się wówczas, że gdy jej rodzice brali ślub, byli biedni jak myszy kościelne, dlatego mieli obrączki po dziadkach. Później ich już nie wymienili. Gdy szukano ciał wokół wraku Tupolewa, dzięki tej pamiątce zidentyfikowała ukochaną mamę. 

***
Czytaj więcej na kolejnej stronie:
 

Zbliża się dzień rocznicy tragedii, wspomnienia wracają ze zdwojoną mocą. Ale każdego dnia najmniejsze drobiazgi przypominają jej rodziców. Utwór "Dla Elizy" sprawia, że słyszy głos taty, zwracającego się do mamy:

"Maluszku, zagraj proszę". 

Pani Maria kochała muzykę poważną, Marta odziedziczyła tę pasję. Gdy gotuje dla bliskich, widzi rodzicielkę na szybko pichcącą coś na "święty rodzinny obiad". Ekonomistka, poświęciła się wychowywaniu jedynaczki i pomaganiu mężowi. Dbała m.in. o jego garderobę. 

"Czasami rano żartował, mówiąc 'Marylko, to jaki strój mam dzisiaj założyć?', na co ona, również żartem, odpowiadała: 'Leszuńku, dzisiaj krakowski' " - uśmiecha się na myśl o tym córka i dodaje, że zdarzyło się, iż kiedyś, zbierając się w pośpiechu, ojciec wyszedł w dwóch różnych butach! 

Dla małej Marty mama była najważniejszą osobą na świecie, nawet w czasach stanu wojennego pilnowała, by jedynaczka nie dzieliła jej lęków i obaw. 

"Bardzo długo przychodziłam do rodziców w nocy, kładłam się między nimi i wtulona zasypiałam spokojnie" - wyznaje prawniczka. 

Gdy sama kupowała łóżko, szukała największego. By jej dziewczynki, a teraz także synek, mogli robić to samo. Wychowuje dzieci tak, jak sama była wychowywana. Ze spokojem podeszła do nastoletniego buntu pierworodnej Ewy. 

Mama też dawała jej wiele swobody. Była buforem między nią a bardziej zasadniczym ojcem. Nie miała nic przeciwko rockowym koncertom i noszonym przez pociechę ciężkim wojskowym glanom. Zaprotestowała dopiero przy agrafce w uchu. 

***
Czytaj więcej na kolejnej stronie: 

"Ona nigdy nie panikowała. Ja też nie panikuję. Podobała mi się jej otwartość do ludzi, umiejętność nawiązywania kontaktu, wrażliwość na krzywdę" - wylicza Kaczyńska. 

To już tradycja, że 10 kwietnia całą rodziną jeżdżą na Wawel, by uczcić pamięć prezydenckiej pary. W zeszłym roku Marcie towarzyszył mąż, Piotr Zieliński, córki oraz po raz pierwszy synek, Stanisław Lech, który drugie imię dostał po dziadku. 

W sierpniu, w dniu urodzin rodzicielki, Kaczyńska publikuje zdjęcia z młodości pani Marii. Nie wymagają komentarza. Widzimy na nich Pierwszą Damę oczami jej córki, jako wspaniałą kochającą mamę, dobrą, bezpośrednią kobietę z ogromnym poczuciem humoru oraz ciekawością świata. Marta jest pewna, że rodzicielka czuwa nad nią z Góry. 

"Powtarzała: 'Zobaczysz, będzie dobrze. Nie przejmuj się, wszystko się ułoży'. Gdy jest mi ciężko, przypominam sobie jej słowa" - wyznaje i każdego dnia marzy, by się przytulić do mamy. 

***
Zobacz więcej materiałów wideo:

Dobry Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: Marta Kaczyńska | Maria Kaczyńska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy