Reklama
Reklama

Małgorzata Kożuchowska ujawnia wstrząsające kulisy pracy w "M jak miłość"! Coś strasznego!

Przez lata Małgorzata wcielała się w postać Hanki Mostowiak w kultowej wręcz telenoweli "M jak miłość". 

W pewnym momencie aktorka postanowiła jednak odejść z serialu. 

Scenarzystka Ilona Łepkowska chyba nie była zbyt szczęśliwa z tego powodu i postanowiła uśmiercić jej bohaterkę w dość specyficzny sposób.

Śmierć w kartonach sprawiła, że w sieci zaczęli mocno szydzić z Kożuchowskiej i jej bohaterki. Do dziś możemy odnaleźć liczne memy związane z tą "tragedią" w serialu. 

Od tego czasu sporo jednak minęło, a Kożuchowska ma na koncie kilka innych ról (sprawdź!) i już nie kojarzy się tak mocno z tamtym serialem. 

Ostatnio sama jednak postanowiła wrócić do dawnych czasów. W wywiadzie dla magazynu "Forbes" ujawniła wstrząsające kulisy pracy na planie "M jak miłość"...

Reklama

Aktorka wspomina, że na planie panowały spartańskie wręcz warunki, a przecież mówimy o serialu, który przyciągał milionową widownię! 

"Na planie nie mieliśmy nawet kampera ani przyczepy, gdzie mogliśmy się schronić na przykład przed deszczem, wiatrem czy mrozem. I ja przez te trzy lata stałam na szpilkach w zimie, w cienkich rajstopkach, w kusym płaszczyku gdzieś na polnej drodze. Praca na planie to w dużej mierze czekanie. Na początku jest próba, później trzeba ustawić kamery, później kamery trzeba przestawić. Aktor czeka. Jedynym miejscem, gdzie mogłam się wówczas schronić, był... samochód dźwiękowca" - żali się aktorka w magazynie "Forbes". 

Kożuchowska zapewniła jednak, że miała w sobie dużo pokory i była w stanie wiele poświęcić dla samej pracy aktorskiej. Zresztą w tych samych warunkach pracowali więksi od niej. 

"Skoro Teresa Lipowska czeka, skoro Witek Pyrkosz stoi na mrozie obok mnie, jeśli wielu aktorów bardziej doświadczonych ode mnie wytrzymuje, to dlaczego ja mam się buntować. Wydawało mi się to nie na miejscu" - dodaje.

Ostatecznie jednak postanowiła działać. 

Ponoć to właśnie dzięki jej staraniom aktorzy dostali własną przyczepę kempingową, choć tylko jedną. 

"Siedzieliśmy w niej wszyscy, więc w tym jednym miejscu była garderoba, charakteryzacja i my. Pamiętam takie sytuacje, kiedy obok mnie przebierał się Andrzej Łapicki, po drugiej stronie w kalesonach stał Witold Pyrkosz, między nami trójka dzieciaków, Kacper Kuszewski, charakteryzatorki" - wspomina. 

Spodziewaliście się, ze wasi ulubieńcy pracują w takich warunkach? 

***

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Małgorzata Kożuchowska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy