Reklama
Reklama

Maciej Kossowski w Polsce wylansował mnóstwo przebojów. Oto jak dziś wygląda jego życie

Kiedy pół wieku temu Maciej Kossowski postanowił, będąc u szczytu sławy, wyjechać do Ameryki, wiedział, że nigdy nie wróci... 

Choć w Polsce cieszył się ogromną popularnością, komponowanie szlagierów popowych dla innych wykonawców i śpiewanie big-beatowych piosenek z grupą Czerwono-Czarni nie było tym, co chciał robić w życiu jako muzyk. 

Po prostu... nie lubił śpiewać. Jego największą pasją była gra na trąbce, a marzeniem - by założyć własny zespół instrumentalny i grać jazz w nowojorskich klubach.

Reklama

Wyjazd Kossowskiego do USA zbiegł się w czasie z radiową premierą "Wakacji z blondynką" (sprawdź!). 

O tym, że cała Polska oszalała na punkcie ostatniej piosenki, którą nagrał przed opuszczeniem kraju, dowiedział się wiele lat później od Kaliny Jędrusik. 

To ona powiedziała mu podczas jednej z wizyt w Nowym Jorku, że utwór z jego repertuaru stał się wielkim przebojem i ciągle jest grany w radiu. 

Było mu bardzo miło, że ludzie o nim pamiętają...

Plany opuszczenia Polski na zawsze Maciej Kossowski zaczął snuć na długo przed wyjazdem. 

W 1967 roku poślubił Amerykankę, którą poznał w Stanach w trakcie jednego z tournée z Czerwono-Czarnymi i z którą przez kilka lat korespondował.

Pobrali się, gdy przyleciała do niego z wizytą. Niestety, ukochana piosenkarza od razu po ślubie musiała wrócić do domu. 

Kossowski przez ponad dwa lata starał się o paszport. Bardzo chciał dołączyć do mieszkającej w Nowym Jorku żony, ale PRL-owska władza robiła wszystko, by obrzydzić mu ten pomysł.

"Wziąłem ich na przeczekanie. Pokonałem ich swoją wytrwałością" - wspominał w rozmowie z autorką książki "Piosenkarze" Emilią Padoł.

W końcu, na przełomie 1969 i 1970 roku, marzenia Macieja Kossowskiego wreszcie zaczęły się spełniać. 

Poleciał do Ameryki i zamieszkał z ukochaną, założył własny zespół, nawiązał współpracę z najlepszymi klubami muzycznymi na Manhattanie...

Chętnie przyjmował też zaproszenia od Polonii, która doskonale znała wszystkie jego przeboje - od "Dwudziestolatków" (posłuchaj!), poprzez "Agatko pocałuj" (sprawdź!) i "Nie mówię żegnaj" (posłuchaj!), aż po "Wakacje z blondynką".

W 1983 roku Maciej Kossowski postanowił skończyć z przypadkowymi zleceniami. Zmienił nazwisko na Mike Cossi i przez pięć kolejnych lat kierował zespołem występującym w luksusowym Milford Plaza Hotel na Broadwayu. 

Na początku lat 90. ubiegłego stulecia zrezygnował z występów w klubach, hotelach i restauracjach. 

Uznał, że w jego życiu nadszedł czas na... powrót do śpiewania. Od 2000 roku nagrywa płyty jako Mike Cossi i intensywnie koncertuje w... domach dla seniorów.

W ciągu ostatnich 50. lat Maciej Kossowski tylko raz odwiedził Polskę. W 2012 roku przyjął  zaproszenie włodarzy Grudziądza i wystąpił w rodzinnym mieście na jedynym koncercie...

Mike Cossi, choć w lutym skończy 84 lata, wciąż występuje w domach opieki w Nowym Jorku i New Jersey. 

Mieszka na Manhattanie w jednym z drapaczy chmur, skąd z okna apartamentu na 36. piętrze ma widok na miasto, które nazywa swoim miejscem na ziemi. Czy tęskni za Polską? 

"Po tylu latach trudno jest tęsknić. Wiem, że to jest modne mówić "tęsknię za ojczyzną". Ja mam inną psychikę i... jestem Amerykaninem" - stwierdził niedawno w wywiadzie.



***

Źródło: AIM
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy