Reklama
Reklama

Kompromitacje 2008 roku

Jaki był rok 2008 w świecie show-biznesu? Kto się skompromitował? Sprawdź!

Z przykrością stwierdzamy, że przybyło jednosezonowych bytów z silnym parciem na szkło, które chętnie rozbierały się w magazynach dla panów, huśtały po bankietach, opowiadały o sobie w bulwarówkach, brały udział w plastikowych programach rozrywkowych i chętnie nazywały się artystkami, nie mając z nimi nic wspólnego...

"Taniec z gwiazdami" wylansował Ilonę Felicjańską, która w mijającym roku udzieliła magazynowi Gala "wywiadu życia", w którym ze szczegółami opowiadała, jak żebrała o udział w tanecznym show.

Reklama

"Zadzwoniłam do producentki Tańca i powiedziałam: Pamiętaj o mnie, cały czas bardzo chcę wystąpić. Spotykając się z ludźmi pracującymi w TVN, pytałam: Czy wiesz, z kim powinnam rozmawiać, jak powinnam? Bardzo mi zależy na tym programie. Nie liczyłam, że ta osoba mnie zaproteguje, ale może komuś podpowie".

Felicjańska nie ograniczyła się jedynie do obdzwaniania osób pracujących przy Wiertniczej. Pisała również maile...

"Przed tą edycją wysłałam e-maila do dyrektora programowego TVN Edwarda Miszczaka. Napisałam, że mam świadomość, że nie jestem wielką gwiazdą, ale mam swoje cele, priorytety i bardzo mi zależy, żeby w Tańcu z gwiazdami wystąpić. Nie dostałam żadnej odpowiedzi, ale wcale się nie zraziłam".

Litość w wywiadzie próbowała wzbudzić była dziewczyna Macieja Zakościelnego, Iza Miko. Na łamach "Gali" aktorka opowiadała rzewne historie ze swojej amerykańskiej przeszłości ...

"Dorabiałam sprzedawaniem baterii na ulicy, chodziłam na spotkania AA, bo wiedziałam, że tam częstują ciasteczkami... Zdarzało mi się nie opuścić ani jednej mszy niedzielnej w dzielnicach, jeśli wiedziałam, że będzie potem poczęstunek dla wiernych. Poza strawą duchową wychodziłam z kieszeniami pełnymi muffinek...".

"Na pewno chcę wiele osiągnąć. Wiem, że jeśli nie zrobię tego teraz, to nie zrobię tego nigdy (...). Tyle razy byłam wyśmiewana, odrzucana, że mnie to już nie blokuje".

Osobą, która w 2008 roku miała swoje pięć minut była niewątpliwie wypromowana przez reality show "Big Brother" Jola Rutowicz. Na łamach brukowców gościła niemal codziennie. Pierwszy skandal z jej udziałem wybuchł, kiedy była jeszcze gościem domu Wielkiego Brata.

Stwierdziła wówczas w rozmowie z inną uczestniczką, z zawodu modelką, że ta profesja nierozłącznie związana jest z uprawianiem seksu, co wywołało wściekłość. Dało to wskazówkę, by w bezpośrednich rozmowach z modelkami, nigdy nie bagatelizować ich pracy.

Udział w dwójkowym show "Gwiazdy tańczą na lodzie" przyniósł Rutowicz dalszą obecność na łamach tabloidów i prasy kolorowej. Życie celebrytki tak uwiodło reżysera Jerzego Gruzę, że postanowił nakręcić o niej film.

Rok akademicki zainaugurował gwiazdor gejowskich filmów porno, Marcin Szymański, o którym zrobiło się głośno po tym, jak chłopak wziął udział w polsatowskiej "Fabryce gwiazd". Fakty z jego przeszłości wyszły na jaw i roztrząsane były na antenie przed milionami telewidzów.

Aktor płakał, przepraszał. W jego obronie stanęła Kayah oraz mama. "Każdy ma prawo popełniać błędy, a on przecież nikogo nie zamordował" - mówiła w rozmowie z "Faktem". Sprawa ucichła.

W mijającym roku na rynku show-biznesu zaistniała również była dziewczyna Kuby Wesołowskiego, Weronika Książkiewicz, której popularność przyniósł m.in. udział w programie "Gwiazdy tańczą na lodzie", "Ranking gwiazd" oraz sesja dla "Playboya".

Dziewczyna zasłynęła równiez z kilku impulsywnych wypowiedzi dla bulwarówek: "wszystko kręci się wokół seksu", "bycie kochanką jest o wiele bardziej interesujące od bycia żoną".

Weronika wyznała, że dwukrotnie uprawiała seks w samolocie oraz że cierpi na zaburzenie osobowości borderline.

Borys Szyc w mijającym roku również dostarczył prasie kolorowej wielu rewelacji. Najmocniejsza jednak wydarzyła się w lutym. Aktor przyjechał na imprezę samochodem. Kiedy przemieszczał się na kolejną, został zatrzymany przez policję. Alkomat wykazał 0,7 promila alkoholu we krwi. Szyc z miejsca stracił prawo jazdy. Liczył jednak, że sprawa rozejdzie się po kościach. W jednym z wywiadów wyraził swój żal wobec mediów, że rozdmuchały sprawę do rozmiarów skandalu: "To są hieny. Gówna się nie dotyka, bo można się pobrudzić".

Śladami Szyca podążyła Katarzyna Figura, która w mijającym roku skupiona była przede wszystkim na zrzucaniu zbędnej tkanki tłuszczowej. Aktorka przypomniała o sobie biorąc udział w "Tańcu z gwiazdami". Schudła 20 kilogramów. W październiku ponownie dała o sobie znać wsiadając za kółko po winie.

Stężenie alkoholu we krwi wyniosło 0,22 promila, o 0,02 za dużo niż dopuszcza polskie prawo. Aktorka straciła prawo jazdy i dołączyła do zaszczytenego grona znanych osób, które prowadzą na gazie.

Michałowi Wiśniewskiemu tradycyjnie zdarzało się pisać swojego bloga na rauszu. W jednym z wpisów skarcił swoją żonę Annę za nieposłuszeństwo.

"kocham moją żonę... ale kiedy się sprzeciwia i chce otwierać nawet nie własny poker room a casyno - to już mnie wkurza... dzitka! - skąd masz na to kaskę? Odkładałaś z zakupów czy dogadałaś się z kimś za moimi plecami? SKARBIE! Kobiety wcale nie muszą być na tle niezależne...".

Faux pas zaliczyła również Weronika Rosati, gdy na światło dzienne wyszedł jej romans z 68-letnim reżyserem Andrzejem Żuławskim. Aktorka skandal przypłaciła załamaniem nerwowym.

Rok 2008 był kluczowy dla Nataszy Urbańskiej. To kolejna dziewczyna, którą wypromował Janusz Józefowicz. Popularność przyniósł jej program "Przebojowa noc", w którym śpiewała i tańczyła do pomysłów choreografa. Nie była maskotką publiczności. Brukowce rozpisywały się o jej związku ze starszym o osiemnaście lat Józefowiczem.

Para chętnie sprzedawała swoją prywatność. W jednym z magazynów mogliśmy oglądać m.in. zdjęcia ślubne. Największy niesmak wzbudziła jednak rozbierana sesja Urbańskiej w zaawansowanej ciąży, na którą tancerka zgodziła się chcąc naśladować zagraniczne koleżanki. 12 grudnia urodziła córkę Kalinę.

Pod koniec roku przypomniał o sobie znany z drugiej edycji "Big Brothera" Wojciech Glanc, uczestnik również tvn-owskiego "Mam talent".

Sfrustrowany mężczyzna zapowiedział, że w dniu finału show, targnie się na własne życie przed kamerą. Oskarżał stację, że zniszczyła go jako człowieka. Ostatecznie nie zrealizował swojego zamierzenia. Później, w jednym z programów stwierdził, że była to jedynie prowokacja, "artystyczna forma wyrazu".

"Chodziło mi o zwrócenie uwagi na stosunek do ludzi, którzy są słabi i mogą być słabi i są w stanie depresji" - tłumaczył.

Smród jednak pozostał...

pomponik.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama