Reklama
Reklama

Iga Cembrzyńska czeka na śmierć! "Nawet się nie modlę, nie potrafię"

Przez lata miała wszystko: karierę, miłość męża Andrzeja Kondratiuka (79 l.), reżysera i scenarzysty, dom w Gzowie, gdzie uciekali przed wielkomiejskim szumem. 

Pierwszy cios przyszedł nagle. Odszedł tata aktorki, potem zmarła matka Andrzeja Kondratiuka. 

Nieszczęścia spadały na dom aktorki jak grad.

Nie mieli szans podnieść się z jednego, bo kolejne przytłaczało z jeszcze większą siłą. 

Wkrótce u męża Cembrzyńskiej wykryto nowotwór węzłów chłonnych. Od lekarzy usłyszeli, że ma pół roku życia! 

Oboje podjęli heroiczną walkę. Kiedy stał się cud i nastąpiła regresja, artystka przyjęła kolejny cios. 

Reklama

W 2005 roku mąż doznał wylewu krwi do mózgu. Lekarze dawali mu 3-procentową szansę przeżycia.

- Andrzej ma tylko jedną rękę, jedną nogę, ja też jestem bardzo chora - zwierzyła się Cembrzyńska Łukaszowi Maciejowskiemu w książce "Aktorki. Portrety". 

Czytaj dalej na następnej stronie.

Przywrócenie ukochanego do życia odebrało jej zdrowie. Z bólami w klatce piersiowej trafiła w zeszłym roku do szpitala. Serce zastrajkowało! 

Teraz jest przekonana, że spełnia się straszna przepowiednia. Jaka?

- Nigdy nie miałam dzieci, dlatego nadrzędnym celem jest Jędruś, jego kino, nasz świat. I ten świat się chyba kończy - wyznała w książce, tłumacząc, że wierzy w to, co widać w scenie kończącej film "Słoneczny zegar". 

Zagrała w nim razem z mężem. Za fabułę posłużyły wątki z ich życia. W tej scenie siedzą na ławeczce w Gzowie i czekają... na przyjście śmierci. 

- Jest to w roku 2016. To już kwestia miesięcy - mówi smutno. 

Nie ukrywa, że się poddała. 

- Nawet się nie modlę, nie potrafię. Dotknęła mnie wielka apatia.

Ale to tylko film. Pozostaje nadzieja, że życie zmieni zły bieg i zniknie lęk aktorki przed przepowiednią.

Rewia
Dowiedz się więcej na temat: Iga Cembrzyńska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama