Reklama
Reklama

Ewa Lemańska: W Polsce mam tylko groby bliskich

"W moim życiu wszystko szybko znikało" - mówi ze smutkiem w oczach Ewa Lemańska w rozmowie z "Na żywo". "Miłości, mężowie, najbliżsi i role...".

Swoje pierwsze poważne uczucie serialowa Maryna z "Janosika" przeżyła już w szkole aktorskiej. Zakochała się wtedy bez pamięci w Cezarym Kaplińskim (†61 l.), koledze ze studiów, z którym wkrótce wzięła ślub. Jednak ich drogi szybko się rozeszły. Odchodząc, Ewa zostawiła byłemu mężowi mieszkanie i maszynę do szycia - cały małżeński dorobek.

Już po rozwodzie spotkali się jeszcze na planie "Janosika", gdzie jej były ukochany zagrał epizod. Potem przez wiele lat Cezary próbował nawiązać kontakt z Ewą, ale niestety, już nigdy się nie zobaczyli. Aktor zginął tragicznie w płonącym samochodzie w 2001 r. Pochowano go na cmentarzu w Otwocku. Ta wiadomość dotarła do niej dopiero 10 lat później, choć przez cały ten czas próbowała się z nim skontaktować. Napisała nawet kilka listów do teatru w Płocku, z którym aktor był najdłużej związany. "Słyszałam, że Czarkowi nie wiedzie się w prywatnym życiu. Trochę czułam się winna i chciałam mu jakoś pomóc" - opowiada. Ale nie zdążyła...

Reklama

Scena niemal jak z melodramatu

Plan "Janosika" przyniósł jej nie tylko spotkanie z byłym mężem, ale przede wszystkim nową miłość. Wtedy poznała Olgierda Roycewicza (70 l.), syna Henryka Leliwy-Roycewicza (†92 l.), słynnego obrońcy warszawskiej "Pasty". Przystojny mężczyzna pojawiał się na planie filmowym w charakterze gościa, bo był przyjacielem Marka Perepeczki (†63 l.). Piękna Ewa od razu wpadła mu w oko. Jak się okazuje, nie tylko jemu. Gdy dostała rolę Maryny, zauważyła, że próbuje ją zdobyć Perepeczko. I być może uległaby urokowi odtwórcy roli Janosika, gdyby nie pojawił się Roycewicz, który wybawił ją z kłopotów. Marek, obserwując rodzące się między nimi uczucie, zrezygnował z zalotów, żeby nie stracić przyjaciela.

W takich okolicznościach między Ewą i Olgierdem wybuchła wielka miłość, która po raz drugi, jak mówi aktorka, ścięła ją z nóg. "Ale mój nowo poznany narzeczony nagle wyjechał do USA, nic mi o tym nie mówiąc! Z samolotu wysłał list przez stewardesę, że wyjeżdża na stałe i chce abym do niego przyjechała" - dodaje. Ewa była bardzo zaskoczona, gdy czytała słowa ukochanego.

Scena jak z melodramatu rozegrała się wiosną 1978 r. Choć zakochana aktorka od razu zdecydowała się spełnić prośbę ukochanego, to zadanie okazało się bardzo trudne. O możliwość wyjazdu walczyła aż dwa lata. W końcu jej marzenia się spełniły. Opuściła Polskę w 1980 r. Akurat trwał festiwal "Solidarności", co bardzo pomogło jej w uzyskaniu paszportu i amerykańskiej wizy. Jadąc do Nowego Jorku na dwumiesięczne wakacje, nie wiedziała jeszcze, że wyjeżdża z ojczyzny na zawsze.

Czytaj dalej na następnej stronie

Nie wyobrażała sobie, że ona, jedynaczka, mogłaby mieszkać z dala od ukochanych rodziców. Ale uczucie, które wówczas przeżywała, okazało się silniejsze. "Uciekłam z kraju za miłością" - przyznaje Ewa. "Wtedy nie myślałam o filmowej karierze, ale o chłopie" - żartuje.

To cud, że jeszcze żyję

W Nowym Jorku szybko wzięła ślub z Olgierdem. Kiedy urodziła synów: Alexa (29 l.) i Briana (27 l.), była naprawdę szczęśliwa. Mimo że nie mogła się już spełniać jako aktorka, bo nie znała języka angielskiego. Przez 10 lat była więc modelką, bo do tego wystarczała doskonała figura, a nie dobry akcent. Lemańska pracowała w najlepszych agencjach i dzięki temu zwiedziła całe Stany Zjednoczone. Występowała także na pokazach mody w Paryżu czy Mediolanie.

To podczas jednego z wyjazdów do Londynu poznała Jamesa Rooney’a (70 l.), angielskiego biznesmena. Zapomniała o przestrogach Jadwigi Chojnackiej, swojej profesorki ze szkoły aktorskiej, która wiele lat wcześniej mówiła jej: "Każdy romans to wejście w ostry życiowy zakręt". Ewa w taki zakręt jednak weszła. Nie docierały do niej prośby zrozpaczonego męża, że dla przelotnej miłości nie warto rozbijać rodziny. "Gdy byłam zakochana, przestawałam myśleć. Wtedy bywałam szalona" - przyznaje dziś z pokorą. "A wtedy po raz trzeci w moim życiu uczucie ścięło mnie z nóg" - mówi szczerze.

Po 14 latach małżeństwa rozwiodła się więc z Olgierdem i została żoną Anglika. U boku trzeciego męża spędziła osiem lat w Seulu i w Dubaju, bo tam prowadził interesy.

Jej szczęśliwe życie skończyło się w 1998 r. Miała 49 lat, gdy dowiedziała się, że zachorowała na raka piersi. Cios był tak niespodziewany, że zaczęła żegnać się ze światem. Nie wiadomo jakby się to skończyło, gdyby nie jej ukochani synowie. To dla nich zaczęła walczyć o swoje zdrowie i obiecała im, że będzie żyła tak długo, aż nie założą rodzin i nie przytuli wnuków. Zdarzały jej się jednak chwile zwątpienia. Próbowała nawet popełnić samobójstwo...

Na szczęście ze swoim strachem i cierpieniem nie była sama. W walce ze śmiertelną chorobą bardzo pomagał jej mąż, który wydał prawie pół miliona dolarów na lekarzy i lekarstwa. "To cud, że jeszcze żyję" - mówi dziś aktorka.

Walka z tak trudnym przeciwnikiem bardzo zbliżyła ją i Jamesa. Ale kiedy zabrakło wspólnego wroga, w ich związku coś się wypaliło. Trzecie małżeństwo Ewy rozpadło się po 12 latach. Od tego czasu nie związała się już z nikim.

Nie spełniły się dwa największe marzenia aktorki... Bardzo chciała jeszcze choć raz pojawić się w Polsce na planie filmowym. Gdy była w kraju w 2004 r., spotkała się z Markiem Perepeczko. Filmowy "Janosik" obiecał jej pomóc. Żyła tą nadzieją i czekała na telefon od niego. Ale nigdy nie zadzwonił. Zmarł w 2005 r. na zawał serca. "Marek zawsze dotrzymywał słowa. Dlatego wierzyłam, że jeszcze razem zagramy" - mówi Ewa.

Pragnęła też powrócić nad Wisłę. Bardzo tęskniła za ojczyzną. Dlatego często dzwoniła do matki. Ale trzy lata temu jej ukochana mama odeszła. Ewa przyjechała ją wówczas pożegnać. "W Polsce mam tylko groby bliskich" - mówi ze smutkiem. "Ojca, matki, pierwszego męża, Marka...".

Teraz nie ma już do kogo wracać.


Na żywo
Dowiedz się więcej na temat: Ewa Lemańska-Roycewicz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy