Reklama
Reklama

Edyta Wojtczak nauczyła Polki czegoś niebywałego! Oto, co jej zawdzięczają

Edyta Wojtczak rozpoczęła pracę w telewizji w 1958 roku. Do każdego występu musiała być bardzo starannie... wyszykowana, bo tego wymagała od niej jej promotorka i nauczycielka zawodu - Irena Dziedzic. 

W tamtych czasach trudno jednak było niemal o wszystko, nie mówiąc o kosmetykach, które wytrzymywałyby 50-stopniowy upał panujący w malutkiej telewizyjnej "dziupli" dla spikerów. 

W dodatku 22-letnia wówczas Edyta była - jako alergiczka - uczulona na większość kremów, pudrów, cieni do powiek i tuszy do rzęs. Na domiar złego w telewizji nie było nikogo, kto mógłby jej poradzić, jakich kosmetyków używać. Z usług zawodowych charakteryzatorek i make-upistek korzystały wtedy jedynie aktorki, choć większość z nich także dbała o makijaż we własnym zakresie. 

Reklama

"Makijaż zawsze robiłam sobie sama w domu i był on taki, w jakim wychodziłam na ulicę. Tak samo malowałam się do pracy i na co dzień" - wspominała Edyta Wojtczak na łamach swej biografii "Ze spikerskiej dziupli". 

Uwielbiana przez miliony widzów spikerka doskonale pamięta, że najwięcej problemów sprawiało jej malowanie rzęs. Wydawało się jej, że są zbyt rzadkie i zbyt cienkie, a bała się nakładać na nie ogromne ilości tuszu, bo mogłoby to poskutkować... czarnymi łzami w studiu w trakcie występu na żywo. 

Pewnego dnia, a było to na początku 1961 roku, Edytę Wojtczak odwiedziła mieszkająca w Stanach przyjaciółka. Spikerka od razu dostrzegła przyklejone do jej powiek "firany" wyglądających jak prawdziwe sztucznych rzęs! 

"Zmałpowałam te cudeńka od niej" - twierdzi spikerka. 

"Mówiła, że nie chce się jej tuszować swoich rzęs, bo wymaga to dużo czasu, a poza tym efekt bywa różny, więc przykleja sztuczne... Poprosiłam, żeby następnym razem przywiozła mi takie same" - opowiada Edyta Wojtczak. 

Kiedy wreszcie dostała wymarzone rzęsy i przykleiła je przed wyjściem na dyżur w telewizji, była pewna, że wywoła... zamieszanie swoim wyglądem.  

"To było prawie jak trzęsienie ziemi" - mówi dziś i dodaje, że po tym, jak jej nowe rzęsy zadebiutowały na ekranie, żadna kobieta nie chciała już bez nich nigdy występować. 

"Edmund Fetting (niezwykle popularny w tamtych czasach aktor - przypis Red.), z którym się bardzo lubiliśmy, powiedział mi, że tak macham tymi rzęsami, że już nie musi odkurzać telewizora" - napisała w swej książce jedna z największych gwiazd w historii polskiej telewizji. 

Polki, dla których Edyta Wojtczak była wyrocznią w sprawach mody, wręcz oszalały na punkcie sztucznych rzęs. Dziewczyny same je sobie robiły, dziergając "firanki" z prawdziwego włosia lub sprowadzając z zagranicy gotowe zestawy. 

Nieżyjąca już Xymena Zaniewska, która w latach 1960-1980 była naczelnym scenografem Telewizji Polskiej, potwierdziła w jednym z wywiadów, że to Edyta Wojtczak sprowadziła sztuczne rzęsy do naszego kraju... 

Od tamtej pory, gdy po raz pierwszy wystąpiła w nich przed kamerą, mija właśnie 60 lat!

***
Zobacz więcej materiałów wideo:

Źródło: AIM
Dowiedz się więcej na temat: TVP | Edyta Wojtczak
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy