Reklama
Reklama

Edward Linde-Lubaszenko zdecydował się na kolejną życiową rewolucję. Spore zaskoczenie!

Edward Linde-Lubaszenko (80 l.) przez lata uchodził za kobieciarza i amatora młodych pań. Aktor w ostatnim czasie wyraźnie jednak przystopował. Podjął za to rewolucyjną decyzję o przeprowadzce. Wszystko po to, by być bliżej córki i ukochanej wnuczki. Teraz to one są najważniejsze...

Znane powiedzenie mówi, że nie przesadza się starych drzew. Na pewno nie dotyczy to Edwarda Linde-Lubaszenki, który niedawno porzucił Kraków, z którym był związany przez całe lata, i zamieszkał na stałe w Warszawie.

Co go do tego skłoniło? Okazuje się, że… córka i wnuczka. 

W stolicy mieszka jego syn Olaf Lubaszenko (52 l.) oraz córka Beata Chyczewska (35 l.), również aktorka, którą możemy oglądać m.in. w roli dyrektorki szkoły w serialu "Leśniczówka". 

Wychowuje 6-letnią córkę i to właśnie ona skradła serce pana Edwarda.

Reklama

"Bardzo przypadliśmy sobie do gustu" – wyznał aktor w jednym z niedawnych wywiadów.

"Lubimy ze sobą spędzać czas. Chodzimy na zakupy czy do parku, gdzie urządzamy sobie zabawy. Staram się, żeby miała z dziadkiem wesołe godziny, by ten czas był fajny i przyjemny. A ona już zadeklarowała, że chce zostać aktorką" - cieszy się dumny dziadek.  

Edward Linde-Lubaszenko nie zawsze miał dobry kontakt z dziećmi, zwłaszcza z synem Olafem. 

A jak jest dzisiaj?

"Nasze kontakty są rzadkie, więc… bardzo dobre" – śmieje się aktor. 

"Syn jest zapracowany, bo stara się żyć w miarę komfortowo, a to wymaga nieustannej pracy. Ja z kolei nie potrzebuję żadnego luksusu, tylko rzeczy przydatnych" - podkreślał.

Jak teraz wygląda codzienne życie lubianego aktora?

W rozmowie z "Faktem" wyjawił, jak teraz wygląda jego życie. Trzeba przyznać, że to spore zaskoczeni.

W końcu Lubaszenko przez lata uchodził za kobieciarza, któremu nie były się w stanie oprzeć nawet młodsze o kilkadziesiąt lat panie. 

Te czasy chyba już minęły bezpowrotnie...

"Dużo czytam, mam ustalone godziny, co i kiedy oglądam w telewizji. Muszę też dbać o zdrowie, a nie czekać, aż mi ktoś pomoże, bo skutki głupstw, które popełniałem, muszę naprawiać sam. Nie piję i nie palę już od lat. Kupiłem krokomierz i teraz to jest moja pasja. 

Ruch zastąpi każde lekarstwo, ale żadne lekarstwo nie zastąpi ruchu. Staram się trzymać tej zasady, oczywiście z zachowaniem umiaru, bo umiar potrzebny jest we wszystkim" – podkreśla.

***

Rewia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy