Cichopek i Kurzajewski popełnili gafę? Eksperci miażdżą ich „coming out”: To jest rodzaj teatru
Cała Polska żyje wydarzeniami minionego weekendu, kiedy to w piątkowy wieczór Katarzyna Cichopek i Maciej Kurzajewski zdecydowali się publicznie przyznać, że są parą. Echa tego spektakularnego „coming outu” nie cichną. Medioznawcy są zgodni i twierdzą, że „nie powinno się robić takich rzeczy”.
W piątkowy wieczór 7 października Kasia Cichopek i Maciej Kurzajewski opublikowali w mediach społecznościowych wpisy, w których ujawnili, że są w związku i razem świętują urodziny Kasi w Izraelu.
Co więcej, już następnego dnia połączyli się ze studiem "Pytania na śniadanie" i po raz pierwszy w roli gości, a nie prowadzących śniadaniowe pasmo, zwierzyli się z prywatnych spraw i opowiedzieli o swojej miłości, a nawet... pozwolili sobie na czułości przed kamerą.
Fani pary są zachwyceni, czemu dali upust w sieci. Możemy znaleźć wiele pozytywnych komentarzy, gratulacji i dobrych życzeń. Niestety, medioznawcy nie podzielają ogólnej ekscytacji na wieść o związku dwójki rozwodników.
Przypomnijmy, że Cichopek zakończyła swój 17-letni związek z tancerzem Marcinem Hakielem zaledwie kilka tygodni temu, a sprawa była szeroko komentowana. Czy ciągły szum wokół flagowych prowadzących TVP to dobre posunięcie?
"Trzeba pamiętać, że tego typu aktywność jest niezwykle ryzykowna: gdy odsłaniamy prywatność, tworzy się bowiem coś w rodzaju medialnej kuli śnieżnej. Unikałbym tego typu zachowań, unikałbym wszystkiego, co wkracza tak głęboko w prywatność. (...) Wszystkich, którzy decydują się na tego typu odsłanianie się, ostrzegam, że - przynajmniej moje doświadczenie i wiedza na temat mediów są takie, iż po prostu nie powinno się tego robić. Jestem raczej zwolennikiem bardzo ścisłego rozgraniczania prywatności i pracy. Nawet jeżeli pracuje się w trybie celebryckim" - ocenił Jacek Dąbała, profesor z Uniwersytetu Jagiellońskiego, w rozmowie z serwisem Wirtualnemedia.
Jak zauważył ekspert dr. Jacek Wasilewski, Cichopek i Kurzajewski zaczęli tworzyć "teatr do przetworzenia", dzięki czemu dostarczają widzom potrzebną rozrywkę. Nie ma wówczas znaczenia, jaką rolę pełnią w "Pytaniu na śniadanie" i co właściwie do siebie czują.
"To, czy oni są prowadzącymi, czy jednocześnie są gośćmi, czy to jest ustawione, czy też jest to naprawdę, czy jest to ogłaszane w jakichś mediach, czy też nie jest ogłaszane - to przestaje mieć znaczenie. Znaczenie ma to, czy treść programowa dostarcza widzom odpowiedniej rozrywki. W ten sposób nie możemy się cieszyć ich szczęściem ani im współczuć trudnej sytuacji, bo tak naprawdę to jest rodzaj teatru do przetworzenia, który oni - będąc postaciami telewizyjnymi - odgrywają" - tłumaczył doktor Jacek Wasilewski.
Robienie z siebie publicznej atrakcji nie leży w dobrym guście, o czym ta dwójka powinna raczej wiedzieć, biorąc pod uwagę ich doświadczenie w branży.
"W moim przekonaniu to jest brak stylu, stawianie siebie przed frontem i zasłanianie tego, co powinno być treścią. Czynienie z siebie atrakcji programu w telewizji publicznej nie powinno mieć miejsca. Nie jest to najgorszy przykład upadku Telewizji Polskiej, bo są inne, bardziej dramatyczne - ale, tak czy siak, uważam, że to jest zwyczajnie nieeleganckie i nie powinno mieć miejsca" - mówił w wywiadzie profesor Maciej Mrozowski z Uniwersytetu Warszawskiego.
Zobacz też:
Kasia Cichopek potwierdza związek z Maciejem Kurzajewskim. Paulina Smaszcz atakuje
Katarzyna Cichopek świętuje 40. urodziny. Wybrała się w niezwykle miejsce!