Reklama
Reklama

Bogusław Kaczyński: jego przyjaciel opowiedział o bliskiej relacji, która ich połączyła

Poruszająca wieść o śmierci słynnego dziennikarza, krytyka muzycznego oraz popularyzatora opery i operetki zasmuciła wielu.

Już wcześniej zmagał się on z problemami zdrowotnymi, ale wszyscy liczyli, że po drugim udarze mózgu, podobnie jak po pierwszym, mężczyzna odzyska siły i wróci do pracy.

Niestety tak się nie stało.



Czytaj dalej na następnej stronie 

Po Bogusławie Kaczyńskim zostaną dobre wspomnienia, jego nieoceniony wkład w rozwój kultury, a także liczne pamiątki.

W ostatnich chwilach towarzyszyli mu najbliżsi, w tym jego przyjaciel - Witold Matulka.

Reklama

Panowie poznali się w 1994 roku w Teatrze Roma.

"Kończyłem studia we Wrocławiu na wydziale wokalno-aktorskim i dowiedziałem się, że dyrektorem ówczesnej Operetki został Bogusław Kaczyński. Przyjechałem na przesłuchania i spośród trzystu osób zostałem zaangażowany" - znany tenor wspomina ten czas na łamach "Super Expressu".

Prywatnie bardzo się polubili i zaczęli coraz częściej się spotykać.



Czytaj dalej na następnej stronie

Były wspólne wyjazdy, wielogodzinne rozmowy oraz uroczyste obiady.

"Jego ulubionym daniem był pieczony kurczak i sałatka, a na deser obowiązkowo lody cafe latte. Najbardziej wspominam spotkania w hotelach przy śniadaniach podczas wyjazdów na koncerty... Siedzieliśmy godzinami, śmiejąc się i opowiadając szczegóły minionego koncertu - opowiada Matulka.

Dodaje też, że krytyk uwielbiał spędzać czas w swoim domu w Konstancinie.

Traktował go z sentymentem i zawsze marzył o tym, że zamieszka w nim wspólnie ze swoją siostrą.

Tych planów nie udało się zrealizować. Jego siostra zmarła.



Czytaj dalej na następnej stronie

W jego świecie nie zabrakło także wielkich pieniędzy.

Przyjaciel Kaczyńskiego opowiada, że ten przepadał za luksusowymi butikami.

"Włoskie lakierki, garnitury zawsze szyte na miarę" - wspomina wspólne zakupy.

Zwykle wybierali się na nie luksusowym samochodem krytyka. Mieli nawet specjalnie zatrudnionego szofera.

Jednak najważniejsze było dla niego coś innego.



Czytaj dalej na następnej stronie

Bogusław Kaczyński niemal całe swoje życie poświęcił pracy i pasji do muzyki.

"Był raczej wymagający. Na co dzień wymagał bezwzględnej perfekcji i umiejętności. Zawsze powtarzał: tylko praca wyniesie na wyżyny. Sam był pracoholikiem. Móc uczyć się od takiego człowieka to był dla mnie wielki zaszczyt" - mówi tenor.

To, kim jest teraz, zawdzięcza właśnie swojemu mentorowi.

Przykro mu było patrzeć, jak ten cierpi i powoli gaśnie.

Z bólem wspomina ostatnie chwile krytyka.



Czytaj dalej na następnej stronie


Wie, że mężczyzna miał wielką wolę życia. 

Wręcz nie dopuszczał do siebie myśli, że coś złego może się mu stać. 

Jednak rzeczywistość nie pozostawiała złudzeń.

"Chemia, wycięcie żołądka, a po Nowym Roku doszły powikłania. Kiedy rozmawiałem z nim poraz ostatni, na kilka dni przed śmiercią, tracił wzrok. To było coś strasznego widzieć, jak ten silny, mądry i żywotny człowiek gaśnie" -  stwierdza Matulka.

Żałuje, że nie udało mu się odwiedzić Kaczyńskiego tuż przed śmiercią. Planował wizytę na piątek, ale w czwartek dotarła do niego wiadomość, że krytyk nie żyje.

"Przeżyłem to potwornie.To dla mnie potworny cios" - podsumowuje.

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Bogusław Kaczyński
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy