Reklama
Reklama

Alicja Bachleda-Curuś ma dosyć. Jest coraz gorzej

Takich odwiedzin zupełnie się nie spodziewała. Aktorka była zaskoczona, kiedy zadzwonił do niej kuzyn Andrzej Bachleda-Curuś i zaprosił na obiad w Los Angeles. Okazało się, że z żoną Bernadettą oraz trójką dzieci przylecieli do Stanów Zjednoczonych.

- Alicja zaprosiła ich do siebie - słyszymy. - Nie pozwoliła, aby zatrzymali się w hotelu. Zależało jej, aby spali u niej.

Chciała pokazać im miasto, bo choć jej goście często bywają w USA, to jeszcze nigdy nie dotarli do słonecznej Kalifornii. Ich dzieci: Andrzej, Andżelika i Anabella miały czas, aby pobawić się z jej synkiem, Henrym Tadeuszem (9 l.).

Reklama

Andrzej i Bernadetta na co dzień mieszkają i pracują w Zakopanem. On prowadzi firmę z braćmi i ojcem, ona zaś sieć butików. A prywatnie są idealnym małżeństwem. - Alicja patrzyła na nich z podziwem. Są razem od 13 lat, ale widać, jak gorące łączy ich uczucie. Darzą się miłością, a także doskonale się rozumieją - zdradza przyjaciółka aktorki.

Bernadetta i Andrzej znają się od dziecka. Choć ona urodziła się w Chicago, w rodzinie polskich imigrantów, często bywała w Polsce. Jej rodzice i rodzice Andrzeja przyjaźnili się i odwiedzali.

- Kiedy miałam 17 lat, przyjechałam z rodzicami na wakacje do Polski. No i wtedy stało się: zaiskrzyło! - wspominała Bernadetta Bachleda-Curuś.

Andrzej już po roku przeprowadził się dla niej za ocean. Tam w 2006 roku pobrali się. Było wielkie, góralskie wesele na 900 osób, ślub w polskim kościele w Chicago, dorożki, góralska kapela, tradycyjne jadło i zabawy. Jednak od początku wiedzieli, że rodzinę będą budować pod Tatrami. Jak czuli, tak zrobili.

Dzisiaj interesy prowadzą w Polsce i w USA, ale żyją w górach, bo to jest ich miejsce na ziemi.

Alicja Bachleda-Curuś od dawna marzy o takim związku. Kiedy wiele lat temu na swojej drodze spotkała irlandzkiego aktora Colina Farrella i urodziła syna, wierzyła, że życie spędzi właśnie u boku tego mężczyzny.

Niestety, ich drogi się rozeszły. Mają dobre relacje, bo łączy ich Henry Tadeusz. Oboje dzielą się opieką nad chłopcem. Aktorka już wkrótce przyjedzie do Polski, aby tutaj tradycyjnie spędzić z synem część wakacji.

W tym samym czasie także Colin zaproponował chłopcu wspólny wyjazd. Tym razem Alicja się zbuntowała.

Czytaj dalej na następnej stronie...

Aktorka nie ma nic przeciwko wakacjom Henia z ojcem, ale postawiła jeden warunek: aktor musi przylecieć po syna do Polski, a później go odwieźć.

- Dotychczas to ona dopasowywała się do Colina, ale już ma tego dosyć. Chciałaby, aby ojciec dziecka był jej partnerem w wychowywaniu - zdradza osoba zaprzyjaźniona z Alicją Bachledą-Curuś.

Długie rozmowy z kuzynem i jego żoną dały aktorce wiele do myślenia. Zresztą nie po raz pierwszy. Szacunek i zrozumienie był przecież i jest w małżeństwie jej rodziców. Jednak im była starsza, tym częściej myślała, że dzisiaj nie jest możliwe stworzenie tak wyjątkowej relacji.

Teraz już wie, że się myliła. I nie przestaje wierzyć, że spotka kogoś, komu zaufa, z czasem pokocha i stworzy prawdziwy dom, o jaki stara się od tylu lat.

***

Zobacz więcej materiałów:


Rewia
Dowiedz się więcej na temat: Alicja Bachleda-Curuś
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy