Reklama
Reklama

Agnieszka Radwańska i kulisy jej wielkiej miłości. Ukochany pojawił się w odpowiednim momencie

Nowa tenisowa mistrzyni świata wygrała turniej WTA Finals w Singapurze.

Godzinę po historycznym zwycięstwie Agnieszka Radwańska napisała do siostry Urszuli (24 l.): "To jest mój prezent dla dziadka". 

Ogromna szkoda, że Władysław Radwański nie doczekał największego sukcesu wnuczki, zmarł przed dwoma laty.

Agnieszka to twarda dziewczyna. Nigdy się nie poddaje, nie skarży, nie marudzi. Jest zamknięta w sobie. Po porażkach nie płacze krokodylimi łzami, jak robią inne zawodniczki. 

- Pod tym względem Iśka niewiele się zmieniła od dziecka - mówi mama Marta Radwańska. - Nie znosi też wracać do tego, co było. 

Reklama

Dlatego konsekwentnie nie ogląda siebie w telewizyjnych powtórkach. Gdy przegrywa, jest zła, ale wie, że zaraz będzie kolejna szansa na zwycięstwo. 

W tym sezonie często przegrywała i wydawało się, że rok 2015 będzie najgorszym w jej karierze. A ona zakończyła go jak prawdziwa wojowniczka. 

To właśnie dziadek, gdy była jeszcze dzieckiem, mówił jej, że będzie najlepszą tenisistką świata! 

Władysław Radwański był dla wnuczek autorytetem, życiowym drogowskazem. Uczył historii Polski, zabierał do kościoła, kształtował moralny kręgosłup. 

Gdy trenowały cały dzień na kortach, przywoził im ogórkową w słoiku, a gdy zabrakło pieniędzy na zagraniczne wyjazdy, sprzedał rodzinne obrazy. 

Dlatego Agnieszka i Urszula wierzą, że dziadek nadal im pomaga z wysokości niebios. 

Dziadek, mimo że był już ciężko chory, wsparł też Agnieszkę, gdy przed czterema laty stanęła na rozdrożu swojej kariery. 

Czuła się bardzo samotna, bo relacje między nią a ojcem Robertem Radwańskim (53 l.), wychowawcą i reżyserem jej kariery, popsuły się. Główną przyczyną był rozwód rodziców. 

Agnieszka nie zaakceptowała związku ojca z młodą kobietą. Miała poparcie dziadka, bo to on odważnie przeciwstawiał się synowi. 

Wielki mur pretensji i żalów miał wymierne sportowe konsekwencje. 

Agnieszka zaczęła przegrywać i schodziła z kortów z grymasem niezadowolenia na twarzy. 

Nie wytrzymywała też nerwowo, kłóciła się z sędziami, rzucała rakietami o ziemię. 

Z dawnej grzecznej dziewczynki stała się wulkanem złości.

Wtedy przed trzema laty pojawił się w jej ekipie Dawid Celt, były tenisista, pochodzący z Częstochowy, który został jej sparingpartnerem. 

Uczucie między nimi zaczęło się tlić po roku. 

Dawid był przy Agnieszce od rana do wieczora. Dzięki niemu znów uwierzyła w siebie i w mężczyzn. 

Narzeczony zastąpił jej ojca. Mówi o niej z wielką miłością i szacunkiem. Zawsze staje w jej obronie. 

Agnieszka kiedyś mówiła tylko o swojej miłości do tenisa. Dziś nie wstydzi się przytulić do narzeczonego przed obiektywami kamer. 

Tegoroczne święta Bożego Narodzenia z narzeczonym spędzi w nowym mieszkaniu w Warszawie (w marcu obie siostry przeprowadziły się do stolicy), ale wciąż nie nazywa tego miejsca domem. 

- O moim domu będzie można mówić, jak skończę karierę - zwierzyła się ostatnio. - A gdzie on będzie? Pewnie tam, gdzie Dawid! 

Być może narzeczeni wkrótce zdecydują się na kolejny krok w ich związku? 

Wydaje się, że są coraz bliżej decyzji o ślubie i dziecku. 

Na razie Dawid Celt zadbał, żeby jego ukochana jak najlepiej wypoczęła po morderczym sezonie.

- Zabiegi, kosmetyczka, masaże - wyjaśnia narzeczony. - I kąpiele w czekoladzie...

\

Życie na gorąco
Dowiedz się więcej na temat: Agnieszka Radwańska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy