Reklama
Reklama

Agnieszka Kotulanka na terapii. Specjalista ocenia szanse na wyleczenie!

W połowie marca córka Katarzyna Sas-Uhrynowska (28) zawiozła Agnieszkę Kotulankę do warszawskiego ośrodka psychoterapii i terapii uzależnień. Na zdjęciach zrobionych przez paparazzo widać, że choroba alkoholowa bardzo wyniszczyła aktorkę. Aż trudno rozpoznać w niej niegdyś elegancką i zadbaną gwiazdę "Klanu".

Jej znajomi nie tracą jednak nadziei, że z pomocą specjalistów pokona swoje demony, odzyska dawną formę i wróci do pracy.

- Rozmawiałem z Agnieszką w ubiegłym roku o ewentualnej współpracy. Reżyseruję sztuki i ona zawsze znajdzie u mnie miejsce - powiedział "Na Żywo" Jerzy Bończak (66 l.), który wielokrotnie występował z nią na scenie teatralnej i w serialach. - Wtedy mi powiedziała, że nie jest jeszcze gotowa. Czekam na jakiś odzew z jej strony. Aktualnie przygotowuję spektakl w Teatrze Komedia, którego premiera zaplanowana jest na jesień, więc tam Agnieszka raczej nie zagra, ale kto wie, co będzie później - dodaje.

Reklama

Nie jest tajemnicą, że przed laty i Jerzy Bończak zmagał się z chorobą alkoholową. Zapytany, jak ocenia szanse Agnieszki na wyjście z nałogu, stwierdza, że "nigdy nie zna się człowieka do końca i z własnego doświadczenia wie, że to jest potwornie trudny nałóg i nawet wsparcie córki nie pomoże Agnieszce, jeśli ona sama nie będzie chciała się leczyć". "Mnie pomogła rodzina i praca" - kwituje Bończak.

Czytaj dalej na następnej stronie...

Wybitny specjalista leczenia uzależnień, dr Sławomir Wolniak psychiatra z kliniki uzależnień, twierdzi, że szanse na trwałe wyleczenie ma 20-40 proc. alkoholików. Ale już samo podjęcie terapii jest sukcesem.

"Choroba alkoholowa to tzw 'choroba niezawiniona', zwykle uwarunkowana genetycznie lub środowiskowo. Jest to choroba śmiertelna, gdyż wywołuje aż 60 schorzeń prowadzących do zgonu. Najlepsze efekty przynosi 'kontrakt', który chory podpisuje sam ze sobą. To on musi chcieć się wyleczyć, bo ośrodek to zaledwie początek długiej drogi" - mówi specjalista.

Dla Agnieszki walka o powrót do normalności zacznie się więc tak naprawdę po wyjściu z ośrodka. Wtedy najbardziej będzie jej potrzebne wsparcie przyjaciół.

"Pacjent musi dostać drugą szansę. Ale trzeba go też obserwować i co najmniej przez 2 lata powinien być na 'cenzurowanym'" - mówi dr Sławomir Wolniak. "Nie może zostać sam na sam ze sobą, bez pracy. Bo wtedy znów zacznie się błędne koło: depresja, za nią alkohol" - ostrzega.

Jeśli aktorce uda się przetrwać pierwszy etap leczenia, po wyjściu z ośrodka na pewno nie będzie sama. "Ma wielkie wsparcie córki i wielu przyjaciół, od których izolowała się przez ostatnie lata. Gdy zacznie odnawiać kontakty, na pewno się od niej nie odwrócą" - przekonuje znajomy Kotulanki.


Na żywo
Dowiedz się więcej na temat: Agnieszka Kotulanka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy