Reklama
Reklama

Żonie Sławomira puściły nerwy. Atakuje fanów: "Dasz palec, zeżrą z głową"

Fani Sławomira (35 l.) narzekają, że artysta na scenę wychodzi spóźniony, gra piosenki dla dzieci, do tego przy fatalnym nagłośnieniu. Głos w końcu postanowiła zabrać małżonka wokalisty, Kajra, tłumacząc, że gwiazdor jest zmęczony, musi koncertować przez siedem dni w tygodniu i rozdawać autografy "roszczeniowej" publiczności, mimo iż nie ma na to ochoty. Dostaje się także rodzicom małych dzieci...

Piosenką "Miłość w Zakopanem" Sławomir zdobył ogromną popularność i dziś ze swoimi koncertami objeżdża Polskę wzdłuż i wszerz. Niestety, z jego występów publiczność nie jest do końca zadowolona. Na facebookowej stronie artysty można przeczytać posty rozżalonych fanów, którzy narzekają nie tylko na spóźnialstwo 35-latka, ale i repertuar.

"Gryfino, spóźnienie co do terminu koncertu o 1,5 godziny. Ludzie marzli, bo było zimno, poprzedzający występ Kamil czyli Boomcyk z Gryfina robił co mógł bo ciągle odwlekano wyjście Sławomira na scenę. A ten w najlepsze za sceną wpierniczał z ekipą pizze" - pisze Andrzej i nie kryje wściekłości.

Reklama

"Facet ma swoje 5 minut. Ale te 5 min będzie bardzo krótkie. Na koniec powiem, że czytając wpisy z koncertów to nie jest odosobnione spóźnienie na Koncert samego Sławomira. NIE POLECAM".

Takich wpisów jest więcej. Krytyki nie szczędzi także Ewelina:

"A miało być tak pięknie. Właśnie wróciłam z koncertu w Wolsztynie. Koncert zapowiedziany był na 20.30. O godz. 21.30 jeszcze Slawomira nie było....., 10 minut później jest. Wyczekany. Wytęskniony. Wcześniej kilka razy wygwizdany przez niezadowolonych fanów. No i cóż zaczęło się. Repertuar super, śpiew na żywo, niestety naglosnienie do d... Mimo wielkiego entuzjazmu i przejechanych kilometrów niestety wracam do domu zawiedziona".

Kolejny post także nie pozostawia złudzeń, że występy Sławomira są czymś, co warto przeżyć:

"Ponad godzinne spóźnienie na koncert nie pozwala mi na wystawienie lepszej opinii. Ludzie z rodzinami czekali na występ, sama z ciekawości się wybrałam i nigdy więcej. Szanujmy swój czas i fanów..." - pisze Paulina.

Inna z internautek, Monika, nie wykazała się cierpliwością i zrezygnowała z koncertu gwiazdora:

"Niestety po długim oczekiwaniu na gwiazdę wróciłam do domu bez obejrzenia koncertu w Wolsztynie. Koncert miał rozpocząć się o 20.30 a rozpoczął się ponad godzinę później. Mam nadzieję że inne koncerty są punktualnie".

Głos w sprawie w końcu postanowiła zabrać żona Sławomira, Kajra Kajrowicz, tłumacząc, że spóźnienie artysty to wina organizatorów. Sławek poza tym jest zmęczony taką ilością koncertów i zwyczajnie należy mu się odpoczynek.

"Kiedy jest czas - jesteśmy dla ludzi ile się da. Niestety - dasz palec - zeżrą z głową" - pisze wzburzona i sugeruje ludziom, by byli bardziej wyrozumiali dla swojego idola, tym bardziej że zdarza mu się grać dwa koncerty dziennie. Do tego musi rozdawać autografy!

"Nikogo nie obchodzi, że Sławomir jest zmęczony - musi odpocząć - bo dalsza trasa i masa koncertów. Wejdź na scenę - zaśpiewaj dwa pełne koncerty pod rząd, potem staraj się zadowolić wszystkich i rób tysiące zdjęć - zapraszam. I tak 7 dni w tygodniu" - żali się Kajra.

Dalej komentuje zarzuty, iż na koncertach Sławomir śpiewa kilka piosenek dziecięcego zespołu Fasolki, co niektórzy uważają za żenadę.

"Fasolki są w naszym repertuarze od początku - nie były z myślą dla dzieci - tylko dla naszego targetu - tak jak i Megiera. Jesteśmy zaskoczeni, że dzieciaki tak nas pokochały - bardzo nam miło - ale te dzieci mają rodziców - którzy w bezmyślny sposób mimo naszych setek próśb nawet dzieciom uszu - słuchawkami wytłumiającymi nie chronią. Wiesz, jak przykro patrzeć ze sceny, jak dzieciaki się męczą? Albo jak zmuszają dzieci do zdjęć, które płaczą i nie chcą? Chamstwo czy głupota? Wszystkich nie zadowolisz. I dzięki Bogu" - pisze Kajra w swoim wpisie, który... został już wykasowany.

Pod każdym postem o spóźnialstwie żona Sławomira wkleja formułkę:

"Cześć tu Kajra. To nie do nas niestety. Organizator wiedział że gramy we Wrześni. Nie przygotował się ani na trasę dojazdową, ani paraliż komunikacyjny ( nie pomyślał że będzie 15 tys ludzi - stąd za słabe nagłośnienie ). Robiliśmy co w naszej mocy. Nie rozerwiemy się niestety. Mogliśmy nie zagrać. I pewnie byłoby lepiej".

Wybieracie się na koncert?

***

Zobacz więcej materiałów:

pomponik.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy