Reklama
Reklama

Żona uratowała mu życie

Legendarny rockman Ozzy Osbourne twierdzi, że gdyby nie wsparcie jego żony Sharon, już dawno by nie żył.

Były lider zespołu Black Sabbath przez wiele lat toczył walkę z uzależnieniem od narkotyków i alkoholu.

61-letni muzyk przyznał, że był bliski targnięcia się na własne życie z rozpaczy, ale pomogła mu Sharon. Wtedy, jak twierdzi , zdał sobie sprawę z tego, jak silna jest jego żona i jak bardzo odwróciły się role w jego małżeństwie.

"Gdybym nigdy nie spotkał Sharon, byłbym już martwy. Już dawno bym się zabił. To, że zakochałem się w niej jest najlepszą rzeczą, jaka mi się kiedykolwiek przytrafiła. Ona zawsze była cierpliwa i trwała przy mnie" - powiedział rockman.

Reklama

"Ktoś zapytał mnie kiedyś: 'A gdyby było odwrotnie, ty byłbyś trzeźwy, a ona nie miałaby siły podnieść się z podłogi? Jak długo byś to wytrzymał?' A ja odpowiedziałem: 'To dobre pytanie, naprawdę nie znam na nie odpowiedzi'" - dodał Osbourne.

PAP/pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Ozzy Osbourne
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy