Reklama
Reklama

Zdrady, seks w windzie, kokaina. Potocka demaskuje Ciechowskiego!

Grzegorz Ciechowski (†44) był mężczyzną życia Małgorzaty Potockiej (60 l.). Kulisy uczucia, które było ekstazą, ale i cierpieniem, aktorka ujawnia w wydanej właśnie książce.

Długo nie mogła pogodzić się ani z jego odejściem do innej kobiety, ani ze śmiercią. Choć muzyk nie żyje od 12 lat, Małgorzata Potocka nadal trzyma w szufladzie jego telefon komórkowy.

Przez długi czas dzwoniła na niego, by choć przez chwilę mieć namiastkę jego obecności, usłyszeć: "Tu Grzegorz, zostaw wiadomość".

"To tak jakby jego cząstka była ze mną" - wyznaje aktorka w wydanej właśnie książce "Obywatel i Małgorzata", napisanej wspólnie z Krystyną Pytlakowską.

Pierwsza jej część to wywiad rzeka, w którym szczerze opowiada o uczuciu, które przewróciło jej życie do góry nogami.

Reklama

Zdrada i seks w windzie

Miłość spadła na nich jak grom. Małgorzata, zdolna aktorka, żona uznanego artysty Józefa Robakowskiego (74), kończyła reżyserię w łódzkiej Filmówce. Szukała osoby, która napisze muzykę do jej filmu dyplomowego. Kandydata - lidera zespołu "Republika" - podsunął jej małżonek...

"Poczucie winy w stosunku do mojego pierwszego męża, którego opuściłam dla Grzegorza, zabija mnie do dziś" - przyznaje na łamach książki Potocka.

O ile mąż aktorki pozwolił jej odejść bez rozdzierania szat, żona Grzegorza, Jola, była bliska obłędu. "Pewnej nocy zadzwoniła, bardzo płacząc. Cierpiała, krzyczała, słychać było, że rzuca doniczkami po domu" - wspomina Małgorzata.

W drugiej części książki, będącej pamiętnikiem pisanym przez 10 lat spędzonych z Grzegorzem, aktorka wyjawia najbardziej wstydliwą rzecz, którą zrobiła w życiu. Przez niefrasobliwość pozwoliła, by Jola przyłapała ją z Grzegorzem w ich domu, w ich łóżku...

"4 stycznia 1986. Makabryczny dzień. Rano wróciła Jola. Żona Grzegorza. Kto to był? - zapytałam, chociaż już wiedziałam, bo zobaczyłam to w jej oczach. Wsunęłam się pod kołdrę, żeby zniknąć, zapaść się" - opowiada.

Miłość była jednak silniejsza niż wyrzuty sumienia. Para szalonych artystów podsycała namiętność, spotykając się na randki w hotelu i udając nieznajomych.

"Ja byłam kobietą do wynajęcia, Grzegorz bogatym biznesmenem. Seks był dla niego twórczością, jak muzyka. Potrafiliśmy zatrzymać windę w wieżowcu albo samochodem z rozpędem wjechać w pole i tak zaczynaliśmy się kochać" - Potocka wyjawia intymne szczegóły ich życia. Związek dwojga artystów był dla obojga inspirujący. On tworzył muzykę, ona reżyserowała jego koncerty, robiła zdjęcia do okładek płyt. 

Kokaina

Ale Obywatela G.C. tremowały publiczne występy. Dla odprężenia brał czasem kokainę. "Nawet nie wiedziałam, że coś wziął, jak często to robił" - przyznaje Potocka.

Podkreśla, że Grzegorz nie był od narkotyków uzależniony. Małgorzata szczerze przyznaje, że przegapiła symptomy kryzysu w związku. Nie dostrzegała, że Grzegorz czuł się źle w ich wiecznie przepełnionym gośćmi domu.

"Nie zauważyłam, że on potrzebuje wyciszenia. Może byłam za mało czuła" - bije się w piersi. Wyjawia, że przestała patrzeć na męża z podziwem w oczach.

Tymczasem w ich domu mieszkał ktoś, kto wielbił go jak boga - fanka Grzegorza - Anna Wędrowska, która została nianią ich córki Weroniki. Pożyczała od niej sukienki i tak wystrojona chodziła na koncerty idola, zawsze stojąc blisko sceny.

Aktorka nie widziała w niej jednak rywalki. Romans Grzegorza był dla niej szokiem. Po jego odejściu wpadła w furię, gdy przeczytała w jego komputerze list do będącej w ciąży ukochanej. Był łudząco podobny do tego, który napisał przed laty do niej.

Komputer Ciechowskiego wrzuciła do rzeki, ubrania oddała bezdomnym. Cierpiała tak, jak przed laty Jola. "Rozwalam lustra i szyby w kredensie. Najchętniej podpaliłabym dom" - przyznaje w pamiętnikach. 

Spóźniona miłość

Jednak gdy po kilku latach muzyk trafił do szpitala, Małgorzata wybaczyła mu zdradę. "To, że nie jesteś ze mną, nic nie zmienia" - powiedziała w telefonicznej rozmowie, wyznając mu miłość. Mieli się spotkać, porozmawiać. On jednak nie przeżył operacji.

"Kiedy myślę o Grzegorzu, coraz przejrzyściej widzę swoje błędy" - przyznaje Potocka. "Często śni mi się realnie. Wtedy przeprowadzam z nim długie rozmowy. Szkoda, że tylko we śnie".



Na żywo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy