Reklama
Reklama

Zbigniew Zapasiewicz: Kobiety jego życia

Kochał kobiety, a one jego, ale nie wszystkie miały na niego dobry wpływ. Jedna wpędziła go w problemy, z którymi walczył wiele lat.

Uchodził za tytana pracy, zawód aktora uważał za swoje powołanie, misję. Na życie prywatne zwyczajnie brakowało mu czasu. Co nie znaczy, że go nie miał. Miał, ale zawsze łączyło się ono ze sceną.

Wszystkie partnerki poznawał w pracy, czasem zmieniał je, nie zmieniając teatru, i właśnie z tego wynikały problemy Zbigniewa Zapasiewicza (†74 l.).

W drugiej połowie lat 60. artysta poznał w Teatrze Dramatycznym Krystynę Maciejewską. Starsza od niego o rok aktorka kompletnie zawróciła mu w głowie. Wkrótce zostali parą i szybko się pobrali. Za szybko.

Reklama

On świetnie radził sobie w zawodzie, ona grała niewielkie role, czuła się niespełniona. Nie umiała sobie z tym poradzić. Niebawem nieporozumienia i kłótnie stały się dla małżonków codziennością.

- To nie tylko nie był udany związek. To właśnie przy Maciejewskiej zaczęły się problemy Zbyszka z nadużywaniem alkoholu. To pierwsza żona wciągnęła go w zgubny nałóg, który zaważył na całym jego późniejszym życiu już w formie groźnej i wyniszczającej choroby alkoholowej - zdradza informator "Na żywo".

I dodaje: "Po pewnym czasie aktor zrozumiał, że żona ma na niego niszczący wpływ, i próbował się od niej uwolnić".

Na początku lat 70. w łódzkim Teatrze Nowym artysta poznał koleżankę po fachu Iwonę Słoczyńską. Ona próbowała rolę w teatrze, on miał zdjęcia do filmu. Zakochali się w sobie.

Słoczyńska rzuciła Łódź i przeniosła się do Warszawy, mimo że nie miała tutaj żadnych perspektyw. Ale Zapasiewicz postanowił pomóc ukochanej, dzięki czemu została zaangażowana do Teatru Dramatycznego. Tego samego, którego gwiazdą był wtedy Zapasiewicz. I gdzie wciąż występował jego zły duch, czyli Krystyna Maciejewska.

Słoczyńskiej zależało, żeby wyzwolić męża spod złego wpływu byłej już żony, dlatego odetchnęła z ulgą, kiedy na początku lat 80. opuściła z Zapasiewiczem Teatr Dramatyczny i zaczęli pracę w Teatrze Powszechnym. Los jednak spłatał aktorowi kolejnego figla.

Na jego drodze stanęła bowiem nowa kobieta, jego studentka - Olga Sawicka. Mimo dużej różnicy wieku postanowili być razem. W 1987 r. Zapasiewicz powrócił do Teatru Dramatycznego i został jego dyrektorem. Natychmiast zaangażował żonę.

Byliby szczęśliwi we dwoje, gdyby nie fakt, że w zespole wciąż była Krystyna Maciejewska... Eksmąż został jej przełożonym, a jego nowa żona główną gwiazdą tej sceny. - Olga wiedziała o złym wpływie pierwszej żony na Zbyszka. Irytowało ją to, sama każdego dnia walczyła z jego alkoholizmem. Wszyscy troje grywali w tych samych przedstawieniach. Atmosfera bywała tak napięta, że można ją było kroić nożem - zdradza informator "Na żywo".

Dodatkowo drażniło Sawicką to, że aktorka ostentacyjnie używa podwójnego nazwiska Maciejewska-Zapasiewicz. Olga nalegała, żeby ukochany zwolnił byłą żonę. Wkrótce sytuacja sama się rozwiązała. Zapasiewicz przestał być dyrektorem Teatru Dramatycznego i razem z żoną zaczął pracować na innej scenie.

***


Zobacz więcej materiałów z życia gwiazd:

Na żywo
Dowiedz się więcej na temat: Zbigniew Zapasiewicz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy