Reklama
Reklama

Zbigniew Hołdys: Zbiórka przyniosła efekty. Tak dzisiaj żyje muzyk

Od dawna chadza własnymi drogami i nawet zakaz przemieszczania się nie był w stanie go zatrzymać. Nauczył się uruchamiać internetowe rozmowy wideo i udziela wywiadów zdalnie. A jest o czym mówić. Oprócz teoretycznych rozważań zajmowały go również całkiem bezpośrednie problemy, jak ten z klubokawiarnią, którą prowadzi. Aby lokal mógł przetrwać, muzyk uruchomił internetową zbiórkę, która przyniosła rezultat.

W wyrabianiu własnego zdania pomogły mu tegoroczne operacje okulistyczne, które przeszedł w marcu i w maju, ustalone na długo przed koronawirusowym kryzysem.

"Usuwamy oko!" - skomentował na Twitterze swoje zdjęcie w szpitalnym stroju, ale na szczęście zaraz wyjaśnił żart. Chodziło o usunięcie zaćmy, która trapiła go od lat.

Rezultaty zabiegu opisywał w swoim cotygodniowym felietonie w "Newsweeku: "Wróciłem do domu, spojrzałem na ekran telewizora i zasłoniłem twarz. Blask mnie oślepił. Kolory były tak nasycone jak po LSD, trawa zielona soczystym odcieniem Pantone 356, niebo błękitne niczym woda w basenie na Florydzie" - zachwycał się.

Reklama

Sprawna para oczu pomaga mu uzupełnić książkowe zaległości i trzymać rękę na pulsie niepokojących wydarzeń w kraju, których jest czujnym komentatorem.

- Ja jestem stary dziad, mnie już nie szokują zdarzenia, tego rodzaju zwłaszcza - bez ogródek komentował w Onecie i "Newsweeku" roszady w radiowej Trójce.

Pozbycie się znanych redaktorów - "erudytów muzycznych, ludzi wrażliwych, o pięknym języku, osłuchanych, z kolekcjami po 20 tysięcy płyt" - porównał do "zalewania kopalni złota gnojówką", a cała sytuacja, to jego zdaniem, "efekt procesu zjeżdżania polski na dno szamba".

W kwestiach polskich nie jest i nigdy nie był optymistą. Z tego czy innego rodzaju cenzurą stykał się przez całe swoje artystyczne życie i nic nie jest go już w stanie zdziwić.

- Do cenzury mam podejście oswojone - mówił w wywiadzie dla kanału Imponderabilia.

Gdy Perfect śpiewał "Nie płacz Ewka" (sprawdź utwór!), cenzor tłumaczył mu: - Panie Zbigniewie, gdy śpiewacie o Ewce, to ja muszę wiedzieć, co to za Ewka, kim są jej rodzice i co z tego wyniknie dla kraju.

Polityków nie szanował nigdy, a ich zagrania współczesne, jego zdaniem, nie różnią się wiele od tych znanych z poprzedniego ustroju. No, może tym, że są mniej wyrafinowane. Oprócz teoretycznych rozważań zajmowały go również całkiem bezpośrednie problemy.

Klubokawiarnię "Chwila", którą prowadzi w Warszawie, po zamrożeniu gospodarki czekały trudne chwile. Muzyk nie zamierzał zwalniać pracowników.

Z pomocą syna Tytusa zorganizował nawet internetową zrzutkę pieniędzy, by móc wypłacić im pensje. Po ostatnich poluzowaniach "Chwila" znów działa. Hołdys i jego team mogą więc odetchnąć z ulgą.

To nie jedyna dobra wiadomość. - Niezależnie od tego, ile pochłonie ofiar, niezależnie od tego, czy sam przetrwam na rynku, pandemia i masowa kwarantanna nauczyła nas wielu rzeczy. Jedne są banalne, tak jak częste mycie rąk, inne mniej oczywiste - oceniał w "Na Temat".

- Kryzys to czas szczelin. Wchodzą w nie nowi ludzie, przedsięwzięcia, idee. Nowe formy sztuki. On sam cieszył się leniwym czasem z żoną Gusią. Mimo wszystkich trosk - raczej spokojnym i twórczym.

***

Zobacz więcej materiałów z życia gwiazd:

Życie na gorąco
Dowiedz się więcej na temat: Zbigniew Hołdys
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama