Reklama
Reklama

Wymowne słowa ojca Kamila Stocha. Szykują się duże zmiany?

Są młodzi, piękni, odnoszą sukcesy. Zaczynają już myśleć o powiększeniu rodziny. Na wnuki czekają także dziadkowie.

Ewuniu, kocham Cię - wyznał Kamil Stoch (30 l.), kiedy w czasie Gali Mistrzów Sportu dziękował za tytuł najlepszego sportowca roku 2017. Nie mógł stawić się osobiście, bo tego dnia w Austrii kończył się Turniej Czterech Skoczni. Triumfował w zawodach, wygrywając wszystkie cztery konkursy!

W jego imieniu nagrodę w Warszawie odbierała Ewa Bilan-Stoch (33 l.). - Dziękuję z całego serca za wsparcie, które dostaję od mojej pięknej żony, która błyszczy przed państwem, jest po prostu najjaśniejszą gwiazdą i moją najlepszą wizytówką - mówił wzruszony Stoch.

Reklama

Zamiast sukni z głębokim dekoltem Ewa założyła strój nawiązujący do góralskiej mody, a włosy zaplotła w warkocz. - Byliśmy z żoną dumni z naszej synowej, gratulowaliśmy jej występu. Sądziłem, że wygra Robert Lewandowski - mówi "Dobremu Tygodniowi" Bronisław Stoch, tata Kamila, psycholog.

Teściowie polubili Ewę od pierwszej chwili i cieszą się szczęściem syna. - Kamil to dobry, mądry, dojrzały facet - mówi dumny tata. Wraz z żoną przeżywa każde jego zawody. - Proszę pamiętać, że jesteśmy nie tylko kibicami, ale przede wszystkim rodzicami. Boimy się o niego, chcemy, by lądował daleko, ale bezpiecznie - zdradza Bronisław Stoch.

Pod wielką presją jest także Ewa, jednak zawsze głęboko wierzy w umiejętności męża. - Szukałem dziewczyny, która byłaby dobrą żoną dla narciarza. Ewa taka jest. To nie tylko moja ukochana, to także moja przyjaciółka i terapeutka. Mogę się jej zwierzyć ze wszystkiego - wyjaśnia.

Kamil i Ewa ślub wzięli w sierpniu 2010 roku. Oboje są z Podhala. Chodzili do Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Zakopanem, choć Ewa nie pamięta Kamila z tamtego okresu. Ona trenowała judo. Ukończyła szkołę artystycznej fotografii i pedagogikę. Uczucie wybuchło w 2006 roku podczas zawodów w Planicy. Robiła wtedy fotoreportaż dla jednego z pism.

- Ujął mnie nieśmiałością. Peszył się, jak miał mi spojrzeć prosto w oczy - wspomina. Zaczęli się spotykać. - Byłam pierwszą dziewczyną, którą przyprowadził do rodziców. Zrozumiałam, że traktuje naszą znajomość poważnie. Kiedy się poznaliśmy, skończyłam 21 lat, on miał 19. Właściwie razem dojrzewaliśmy i byliśmy dla siebie jak lustra - mówi Ewa.

Kiedy uległ kontuzji stawu skokowego i przeszedł operację, mocno go wspierała. Przypilnowała, by napisał pracę magisterską na krakowskiej AWF. - Mam szczęście, bo Bóg zesłał mi moją drugą połowę - cieszy się skoczek.

Gdy zdobył dwa złote medale olimpijskie w Soczi, największą nagrodą za zwycięstwo była dla niego paczka kurierska, z której wyskoczyła... żona! Dziś Ewa jest menedżerką Kamila, prowadzi agencję marketingową. Wspólnie założyli klub sportowy Evenement Zakopane. W lutym wraz z mężem wybiera się na igrzyska do Korei Południowej. Będzie tam też pracować jako reporterka dla stacji Eurosport.

- Wspieram Kamila. Daję mu to, czego nie dają trenerzy: swoją wielką miłość - wyznała ostatnio. Oboje są bardzo rodzinni i marzą o dzieciach. Na powiększenie familii niecierpliwie czekają także dziadkowie.

- Na razie mamy jednego wnuka dzięki najstarszej córce Ani. Chłopak ma cztery i pół roku, chętnie się nim opiekujemy. Razem z żoną czekamy na więcej wnuków, bo bardzo lubimy dzieci - mówi "Dobremu Tygodniowi" Bronisław Stoch.

Ich najstarsza córka mieszka teraz w Zakopanem, druga, Natalia, wraz z mężem przeniosła się do Bielska-Białej. Wszyscy na święta i inne okazje zjeżdżają do Zębu. Czy zdarza się Ewie i Kamilowi kłócić?

- My nie kłócimy się, a rozmawiamy. Nie lubię tylko, gdy mi przerywa - śmieje się żona skoczka. Raz tylko na niego krzyknęła, gdy upuścił jej aparat fotograficzny. Niedawno wybudowali piękny góralski dom w Zębie, na działce, którą dostali od rodziców Kamila, to ich miejsce na ziemi. Czy wkrótce będzie tu rozbrzmiewał szczebiot dziecka?

***

Zobacz więcej materiałów:

Dobry Tydzień
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama