Reklama
Reklama

Wychudzona żona Urbańskiego na rozprawie rozwodowej

Podczas pierwszej rozprawy rozwodowej Huberta Urbańskiego (47) i Julii Chmielnik (32) trudno było między małżonkami zauważyć najmniejsze ślady dawnej miłości. Trudno też było pozbyć się wątpliwości, komu bardziej żal tego 3,5-letniego małżeństwa...

Hubert Urbański pojawił się w sądzie zrelaksowany, w towarzystwie córki Krystyny (19) z pierwszego małżeństwa. To ją powołał na świadka. Julia Chmielnik nie była w tak dobrym nastroju.

O wiele szczuplejsza niż zawsze, skupiona, wręcz przybita. Z trudem znosiła obecność publiczności tego dnia. "Proza życia sprawiła, że niektóre sytuacje ją przerosły. A Hubert nie chciał się zmieniać. Terapia nie pomogła i rozsądek nakazywał odejść, choć serce karmiło się nadzieją, że pokonają ten kryzys, który narastał od wielu miesięcy" - mówi "Rewii" osoba z otoczenia Urbańskich.

Reklama

I chociaż Chmielnik zmuszona była opuścić ich wspólny apartament, do końca wierzyła, że dla jej męża to będzie wstrząs, który przyniesie zmiany na lepsze. Jednak odpowiedzią na jej wyprowadzkę był... pozew rozwodowy małżonka.

"Julia cierpiała podwójnie. Nawet w najtrudniejszych momentach zawsze powtarzała, że kocha Huberta i rozpad tego związku jest dla niej niewyobrażalną tragedią. A doniesienia, jakoby przyczyną tego był jej rzekomy romans oraz to, że zależało jej tylko na pieniądzach małżonka, raniły ją bardziej niż samo rozstanie. Wierzyła, że orzeczenie sądu przyniesie sprawiedliwy wyrok, który położy kres tej trudnej sytuacji" - twierdzi rozmówca magazynu.

Prezenter z kolei był przekonany, że uzyska rozwód już na pierwszej rozprawie, zwłaszcza że wcześniej pertraktował z żoną w zasadniczych kwestiach, w których porozumienie ułatwiłoby formalne rozstanie. Nie wszystko jednak udało się obu stronom ustalić.

Hubert powołał więc na świadka córkę Krystynę, mając nadzieję, że jej zeznania okażą się dla sprawy kluczowe. Sądowi to jednak nie wystarczyło. Nie znalazł on bowiem przesłanek, które wskazywałyby na rozpad małżeństwa i wysłał parę na mediacje. Kolejna rozprawa w październiku.

Wydaje się, że z takiego obrotu sprawy jest zadowolona Julia Chmielnik. Czyżby miała nadzieję na to, że te cztery miesiące, które podarował małżeństwu sąd, przyniosą jeszcze w jej relacji z mężem zwrot?

Rewia
Dowiedz się więcej na temat: Julia Chmielnik | Hubert Urbański | rozwód
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy