Reklama
Reklama
Tylko u nas

Wróżbita Maciej ostrzega Polaków. Miał przerażającą wizję niedalekiej przyszłości. "To stanie się dla ludzkości przekleństwem"

Wróżbita Maciej opowiedział nam o niedalekiej przyszłości i nie miał dobrych wieści. Ostrzega przed ufaniem technologii i zawierzaniu naukowcom. Mówi, że to, co teraz jest dla nas wygodne, "finalnie stanie się dla ludzkości przekleństwem".

Michał Przechera: Powiedział pan kiedyś, że "system robi z ludzi idiotów i wariatów, bo zostało to wszystko wpojone szarej i jakże łatwowiernej jednostce" . To podejście niemalże... punkowe!

Maciej Skrzątek: Bo system robi z ludzi idiotów. Celowo wpaja się niewiarę w astrologię i sprowadza się ją do formy prześmiewczej. Spytam jeszcze raz, choć tym razem dotykając nieco innej kwestii. Dlaczego media milczą o Neptunie w Rybach, który występuje do 2026 roku i powoduje mnóstwo chorób psychicznych, czy nałogów alkoholowych? 

Reklama

Powiem teraz coś pierwszy raz dziennikarzowi, więc może czuć się pan wyróżniony. Sytuacja staje się bardzo poważna. Chodzi o to, że Pluton przebywa około trzydziestu lat w jednym znaku zodiaku. W 2023, czyli za chwilę, przechodzi ze znaku Koziorożca do Wodnika, tym razem na nieco krócej, bo 21 lat. To spowoduje maksymalny wzrost technologii, a świat stanie się niczym z filmu science fiction. 

Mówię to całkowicie poważnie. Z odkrytych w tym czasie technologii ludzkość korzystać będzie przez kolejnych 360 lat. Warto wiedzieć, że także w 2026 Uran przechodzi do znaku Bliźniąt i według astrologów na świecie mogą pojawić się nawet latające samochody. Pewnie wiele osób w tym momencie się śmieje, ale proszę mi zaufać. Najbliższe lata przyniosą niesamowity technologiczny przełom - tak, że to co teraz mamy, to jeszcze nic.

Brzmi intrygująco. Wie pan, czego konkretnie możemy się spodziewać?

Robot już dziś roznosi jedzenie, czy robi hot dogi w fastfoodowych sieciówkach. To wcale nie chodzi o sprawienie radości konsumentom, a wykonanie bardzo niebezpiecznego testu. Elon Musk powiedział - a warto słuchać najbogatszego człowieka na świecie - że rozwój sztucznej inteligencji jest niebezpieczny dla ludzkości, ponieważ ogromna większość zawodów może być wykonywana przez sztuczną inteligencję. 

Niektórzy śmieją się uważając, że to na nich nie wpływa. Mogą się zdziwić, bo sztuczna inteligencja będzie dominować globalnie. Nawet kasy samoobsługowe to efekt tej technologii. W Erze Wodnika świat ma być zdominowany przez elektronikę. To wieloletni proces. Ludzie się przyzwyczajają, akceptują i chętnie korzystają z tych ułatwień. Ale moje spostrzeżenie jest takie, że to pozorna wygoda, która finalnie stanie się dla ludzkości przekleństwem.

Na czym może polegać to kuszące przekleństwo?

Pamięta pan pierwsze telefony komórkowe? Abstrahując od ich rozmiarów, były najczęściej anonimowe - szliśmy do kiosku, kupowaliśmy kartę i mogliśmy dzwonić. Dziś wszystko trzeba rejestrować i już na samym początku podać swoje pełne dane. Byliśmy też świadkami powstania i rozwoju internetu - w założeniu enklawy wolności. Teraz rządzą nim ciasteczka, jesteśmy inwigilowani i podsłuchiwani przez aplikacje wyłapujące z treści naszych rozmów słowa kluczowe... iPhone natomiast otwiera się "na twarz" - przestajemy być anonimowi i podporządkowujemy się technologii. A Era Wodnika dopiero raczkuje...

Może pan nieco przybliżyć szczegóły związane z Erą Wodnika?

Mówiąc fachowo, tarot jest bardzo "rybi" - chodzi mi konkretnie o znak Ryb. Do 21 grudnia 2020 roku obowiązywała trwająca dwa tysiące lat Era Ryb, w której rozwinęło się chrześcijaństwo - Jezus sam był nazywany rybą. Ryby w astrologii związane są z wiarą, duchowością i religią, ale także z fantazją i wyobraźnią. Według astrologów ich dziedzina jest wodnicza - Era Wodnika będzie trwać również przez 2000 lat. 

Jesteśmy ciekawym i dumnym pokoleniem, a przynajmniej takim powinniśmy być. Wodnik jest również związany z nauką. Proszę zobaczyć, jaka to sprzeczność, gdy popatrzymy na wycofanie astrologii z uczelni ze względu na jej nienaukowy charakter... Tymczasem w astrologii - bardzo konstruktywnej - nie da się odpłynąć. Opierając się na odpowiednich wyliczeniach, nie można kombinować, jak choćby przy tarocie. A wie pan, co oznacza Saturn w znaku Wodnika?

Nie będzie pewnie dla pana zaskoczeniem, gdy ponownie przyznam się do bycia astrologicznym dyletantem...

Saturn przebywa około trzech lat w jednym znaku zodiaku. Kiedy wcześniej miało to miejsce trzy dekady temu, świat został okablowany, a Internet stał się globalny. Cieszyliśmy się z tego? Oczywiście, bo dzięki temu mogliśmy kontaktować się z rodziną, docierać do informacji, flirtować czy robić zakupy bez wychodzenia z domu. Wodnik oznacza nowoczesność, najwyższe technologie, elektronikę - wszystko, co odkryte przez naukowców. 

Saturn zaś oznacza reżim - to planeta ograniczeń i skrępowania. Mogą pojawić się nowe, nawet groźne, rzeczy narzucone masom ludzkim. Pole do popisu jest spore - żeby wymienić tylko robotykę i sztuczną inteligencję, której wprowadzenie już w ubiegłym roku zapowiadał Elon Musk. Śmiano się, że chipy to teoria spiskowa wymyślona przez głupków, a wspomniany niedoszły właściciel Twittera ponoć już wszczepił sobie jednego w mózg... 

To ma przywrócić normalne funkcjonowanie na przykład sparaliżowanym; testowano już ten wynalazek na małpach. Zmierzam jednak do tego, że wszystko produkowane w energii Wodnika przeznaczone jest dla mas. To się dzieje stopniowo i zaczęło już pod koniec Ery Ryb. Globalizacja w Erze Wodnika postępuje w szybkim tempie - te same firmy działają na całym świecie, pomimo różnicy kontynentów robimy zakupy w podobnych marketach. A Saturn w znaku Wodnika bezwzględnie narzuca to, co wodnicze - czyli ma związek z nauką i nieznaną technologią. Społeczeństwo się cieszy, ale nie wie, że wpada w pułapkę zakleszczającego Saturna.    

Nie tak dawno mówił pan o swoim odejściu od sceptycyzmu związanym z uwierzeniem w jasnowidzenie. A co powiedziałby pan wszystkim, którzy nie wierzą w tarota?

Ja, zajmując się 23 lata tym, co robię, miałbym jeszcze kogoś do tego przekonywać? Mam mnóstwo klientów i terminy zajęte na kilka tygodni do przodu. Nie muszę udowadniać swoich umiejętności, a do niedowiarków podchodzę nawet z pewnym politowaniem Jestem zdania, że jeśli ktoś mocno stąpa po ziemi i mówi, że nie wierzy we wróżby, jednocześnie nie mając o tym zielonego pojęcia - w istocie ma sprany przez system mózg. 

Z kimś takim, z całym szacunkiem, nie ma sensu dyskutować - najpierw niech sięgnie po książkę i zdobędzie niezbędną wiedzę. Jak można rozmawiać o owocach morza z osobą, która nigdy nie jadła krewetek? A poza tym, szczerze jestem zdania, że celowo jest stosowana taka propaganda, żeby ludzie właśnie nie wierzyli i nawet nie chcieli wgłębić się w te duchowe nauki - tylko po to, żeby można było nimi manipulować. Bo po co patrzeć w gwiazdy, czyli samodzielnie myśleć, jeśli można zaufać dziennikarzom i politykom?

A jak zmieniała się pana popularność na przestrzeni lat? Nadal często zaczepiany jest pan na ulicach?

Osoby zauważalne w społeczeństwie stają się częścią naszego życia. Na ulicach poznaje mnie prawie każdy. Cały czas mam też bardzo dużo różnych propozycji wywiadów czy występów w programach śniadaniowych. Z biegiem lat nie tyle stałem się bardziej wybredny, co zacząłem je przesiewać. Dokonuję świadomej selekcji. Ostatnio dostałem zaproszenie od pewnej telewizji - chcieli mnie spytać o to, jak być czterdziestolatkiem. 

Wyśmiałem ich i spytałem, dlaczego nie porozmawiamy o Erze Wodnika, tylko mam zajmować się głupotkami typu mój wiek. (śmiech) Unikam sytuacji, które nie wnoszą nic, jeśli chodzi o moją osobę, i nie zamierzam bez sensu biegać po telewizjach. Ale kiedy byłem młodszy - i może bardziej naiwny - w wielu takich produkcjach brałem udział.

Z pewnością nie lubi być pan nazywany celebrytą?

Nie jestem i nie chcę być odbierany jako celebryta. Nigdy zresztą się za niego nie uważałem, a jedyne "celebryckie" show, w którym wziąłem udział, to "Top Chef. Gwiazdy od kuchni" - a to tylko dlatego, że... uwielbiam gotować. Ale byłem zaproszony między innymi do "Celebrity Splash!", "Agenta" czy "Big Brothera VIP" - choć tam akurat chyba zbyt wielu VIP-ów nie wystąpiło... 

Ostatnio chyba z piętnaście razy odmówiłem programom funkcjonującym w oparciu o afery, nie chodzę też do śniadaniówek. Kinga Rusin w "Dzień Dobry TVN", gdzie gotowałem, na widok borowików spytała: "a co to za obrzydliwe, zgniłe jabłka"? Nie chcę wdawać się w prymitywne dyskusje i celowe, świadome wywoływanie afer pod publikę. Liczy się klikalność, a potem to mi się obrywa od internautów. Aktualnie pracuję nad trzecią książką, stale piszę artykuły ezoteryczne, prowadzę audycję w Meloradiu i zwyczajnie jestem za stary na głupoty.  

A propos cieni sławy... Przez pewien czas głośno było też o telemarketingowych fejkach, w których bezprawnie wykorzystywano pana wizerunek. Sytuacja została rozwiązana?

Ten proceder nadal jest stosowany... To przestępstwo. Ludzie wciąż dostają SMS-y, w sieci też ktoś chce nabrać ich na "darmowe" wróżby. Na swojej stronie internetowej zamieściłem nawet zakładkę "Ostrzeżenie", gdzie znajduje się dziesięć pytań dotyczących tej kwestii, podobną adnotację dołączam także do postów na Facebooku. Sytuacja została trochę złagodzona, ale wciąż ma miejsce. To wynik mojej popularności - gdyby na mnie nie zarabiali, to by tego nie robili.

Dość szczelnie strzeże pan granic życia prywatnego. Podczas występów w telewizyjnych show nie chciał pan, zwłaszcza przed coming outem, za wiele powiedzieć, choć wywiad u Wojewódzkiego promowany był słowami: "lubię prowokować".

Jeżeli chodzi o program Kuby, to po latach powiedziałbym coś innego niż "lubię prowokować". Jestem szczery i autentyczny oraz nienawidzę ludzi zakłamanych. Zrobiłem coming out i cała Polska dowiedziała się, że jestem gejem. Opowiedziałem też o przemocy w mojej rodzinie, śmierci mojej mamy; przyznałem też, że nie utrzymuję kontaktu z tatą, a przez brata chciałem się powiesić. To bardzo bolesne rzeczy, ale nie mam problemu mówić otwarcie o swoim życiu.

Żeby zakończyć nieco luźniejszym wątkiem... Nietrudno zauważyć, że ma pan sporo tatuaży. Czym są dla pana dziary?

Posiadam same tatuaże ezoteryczne lub symboliczne - jest ich dużo i będzie jeszcze więcej. Na szyi, czego nie widać w telewizji, mam Strzelca. Na prawej ręce zdecydowałem się na symbol Jowisza, który jest moim opiekunem planetarnym. Mam tam też całego tarota, Małe i Wielkie Arkana. Na lewej ręce umieściłem natomiast tarotowego Maga, dziesięć ciał niebieskich używanych do interpretacji astrologicznych czy... pszczołę siedzącą na plastrze miodu - hołd dla mojej pracowitości. 

Ostatni tatuaż sprzed kilku tygodni to połączenie wielu kart w jedną z talii Rider Waite'a. Mam też tęczę, której publicznie nie pokazywałem, radio i telewizor oraz uśmiech za lewym uchem - żebym słyszał dobre wiadomości. (śmiech) Nad prawą kostką wytatuowałem sobie... misia. Zacząłem karierę w Kosmice TV, która była nadawana z Berlina, a symbolem tego miasta jest niedźwiedź. Uwielbiam taką symbolikę, to w końcu moja praca. Afirmuję różne rzeczy przez tatuaże i jestem z nich prawdziwie dumny.

***

Zobacz także: 

Najmroczniejsze i najgroźniejsze przepowiednie na 2022 rok. Co mówią Jackowski i spółka?

Wróżbita Maciej przyznał, że jest homoseksualistą. Ma stałego partnera już 20 lat!

Wróżbita Maciej ostrzega. Przerażająca przepowiednia

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Wróżbita Maciej
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama