Reklama
Reklama

Wróblewska przechodzi załamanie na Instagramie? "Inni mogą się ruch*ć, a ja nie mogę płakać?"

Młodziutka celebrytka Julka Wróblewska (20 l.) padła ofiarą niewyobrażalnego hejtu. Wszystko z powodu jej udziału w "Uwadze TVN", gdzie surowo oceniła działalność "patostreamera" Lorda Kruszwila...

Julka Wróblewska czegoś takiego chyba się nie spodziewała. Celebrytka pojawiła się w programie "Uwaga po uwadze". Tematem odcinka była działalność tzw. patostreamerów w sieci. 

Zjawisko to jest niestety coraz popularniejsze i to nawet wśród kilkulatków. Młodzi ludzie czują się w internecie bezkarni. Zamieszczają tam swoje erotyczne zdjęcia i biorą udział w grożących nawet ich życiu "czelendżach". 

Królem patostreamerów jest niejaki Lord Kruszwil. Chłopaka na YouTubie sybskrybuje 2,5 miliona osób! 

"Youtuber" słynie z tego, że płaci ludziom za wykonywanie poniżających zadań. W jego filmikach możemy obejrzeć, jak młodzi ludzie jedzą kocią karmę, biegają nadzy po lesie i zrywają zawieszone na drzewach banany czy skaczą do wody w środku zimy.

"Odkąd działalność pana Kruszwila zaczęła wyglądać tak poniżająco dla wszystkich, to jest to coś nieakceptowalnego. Wielu młodszych cieszy się, kiedy widzi go na ulicy, ale mogą sobie zrobić krzywdę. Jako starsza siostra mówię młodszej, jak się z tym wszystkim obchodzić. Rodzeństwo powinno reagować" - stwierdziła. 

Reklama

Potem dodała jeszcze, że patostreamerzy przyczyniają się do zwiększania poziomu agresji u młodych ludzi, którzy zaczynają chociażby zabijać zwierzęta.

"Niewielu mówi o tym, że same te dzieci są bite przez swoich rodziców, a potem znęcają się nad zwierzętami, bo myślą, że im również wolno" - wysnuła wniosek Wróblewska.

W sieci szybko wytknięto Wróblewskiej hipokryzję. Wszyscy pamiętamy, że jakiś czas temu sama kręciła InstaStories, na których śmiała się ze znajomymi, że właśnie potrącili lisa.

"Nawet zwierzęta zabijają w jakimś celu, ty po prostu cieszyłaś się, że zabiłaś zwierzę. Jak tak wynaturzona osoba jak ty może mówić dzieciom, co jest dobre, a co złe?" - oburzał się jeden z internautów, który podał się za "kamerzystę TVN". 

W odpowiedzi Wróblewska włączyła transmisję live na Instagramie, gdzie zalewała się łzami i opowiadała, z jakim hejtem przyszło się jej zmierzyć po tym odcinku.

Internauci i zapewne fani patostreamera zaczęli wyzywać ją od najgorszych, grozili jej też śmiercią! 

"Nie najeżdżałam bezpośrednio na Kruszwila. Mówię o ogólnej działalności ludzi. To nie jest moja wina, że dostałam takie pytanie. Jeśli miałam coś powiedzieć o tych filmach, powiedziałam to, co myślę, co nie oznacza, że nie popełniłam kiedyś błędu. Kiedy wchodziłam do Internetu, mając te 11 lat, to baliśmy się napisać jakiś negatywny komentarz, a teraz co się dzieje? 

Jak bardzo wszyscy upadliśmy? Zabawne jest przeklinanie do siebie w mediach tak, że ludzie się zabijają? To są dla was żarty? Wynaturzoną osobą dla mnie jest ktoś, kto oglądał transmisję pewnej dziewczyny, która się wieszała i pisali jej, że fajnie się trzęsie, kiedy już się powiesiła. Do tego momentu dotarliśmy.Ja nie wyzywam nikogo od "ku*ew" i "dzi*ek" w komentarzach. Jestem jedną z ofiar tego, co się dzieje" - mówiła łamiącym się głosem. 

Niektórzy pisali jej, żeby przestała płakać pod publikę i wzięła się w garść. 

"Inni mogą się ruch*ć na streamie, a ja nie mogę płakać?" - oburzała się Wróblewska. 

Na koniec potwierdziła też najgorsze. Z powodu tak ogromnego hejtu postanowiła zniknąć na jakiś czas z sieci. Jej fani muszą być załamani...

Cały live Julki możecie obejrzeć poniżej. 


pomponik.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy