Wojna Górniak i Zapendowskiej
Mistrzyni i dawna uczennica nie szczędzą sobie złośliwości. A kiedyś były sobie takie bliskie...
Elżbieta Zapendowska i Edyta Górniak znają się od lat. To Zapendowska odkryła Edytę, to ona namówiła ją na występ na festiwalu w Opolu, to wreszcie ona przedstawiła ją Januszowi Stokłosie, który zaangażował młodziutką wówczas piosenkarkę do festiwalu "Metro".
Można więc powiedzieć, że muzycznie Górniak zawdzięcza swojej nauczycielce śpiewu więcej niż komukolwiek innemu. Tym boleśniejsze musiały być dla niej uszczypliwe komentarze Zapendowskiej na temat jej muzyki.
"Ona się chyba boi ludzi szczerych, dlatego repertuarowo jest na manowcach. Słabe jest to, co robi. A przecież jest wybitnie utalentowana. Szkoda mi jej talentu" - mówiła Ela.
Górniak poczuła się urażona i w odwecie stwierdziła, że "Ela, choć mówi o sobie, że jest nauczycielem, nie jest nim, ponieważ nauczać nie potrafi. Umie jedynie często celnie krytykować czyjś potencjał. Nie jest dla mnie autorytetem, którego opinię biorę pod uwagę" - odpaliła.
Zapendowska nie jest jednak zaskoczona reakcją Górniak.
"Jacek Cygan napisał w większości jej pierwszą płytę i ona była jednak 'o czymś'. I to był szczyt jej kariery. A na to, co było potem, nie miałam wpływu. Już jak była dzieckiem, nie umiała znosić krytyki. Więc po mojej opinii o jej ostatniej płycie wiedziałam, że ona mnie 'dopadnie' i będzie się starała mi dopiec" - mówiła w tygodniku "Wprost".