Reklama
Reklama

Wojciech Wysocki dzięki żonie się nie załamał! Było naprawdę ciężko!

Wojciech Wysocki (65 l.) był przekonany, że już nic dobrego go w życiu nie spotka. Nie było mu łatwo, zwłaszcza gdy usłyszał wyrok lekarzy.

Był koniec lat 70., gdy na "Con Amore", piękny film o niełatwej miłości, która jednak pokonuje wiele przeciwności losu, ciągnęły do kin tłumy. Któż nie pamięta ciemnowłosego Grzegorza, utalentowanego pianisty, który bardzo chciał zakwalifikować się do Konkursu Chopinowskiego? 

Tak bardzo, że poważne problemy zdrowotne jego ukochanej Ewy, którą grała Małgorzata Snopkiewicz, zeszły na dalszy plan. Grzegorza grał młodziutki Wojciech Wysocki. Był wtedy na czwartym roku szkoły teatralnej... Prywatnie Wojciech Wysocki jest zaprzeczeniem czarnego charakteru, który przyszło mu grać w debiucie filmowym. W miłości jest wierny i lojalny, a mimo to dostał w kość! Przez kilkanaście lat był w związku z Małgorzatą.

Reklama

Wychowywali jej syna Karola. A jednak wybrała innego. Wyprowadził się wtedy do wynajętego mieszkania, zabierając z domu tylko walizkę. Po tym doświadczeniu długo był sam. Nie szukał miłości. Poraniony, uciekał w pracę, całe dnie spędzając w teatrze albo na planie. Gdy skończył 45. lat był już przekonany, że nic więcej go nie czeka i nie ukrywał rozgoryczenia przed przyjaciółmi. 

Dlatego pewnego wieczoru Wiktor Zborowski (67 l.) postanowił przedstawić go na bankiecie po Festiwalu Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu Joannie Tyszko (48 l.). Roześmiana studentka kulturoznawstwa, mająca wiele do powiedzenia nie tylko na temat piosenek, wywróciła jego świat do góry nogami. Nie wiedział co się dzieje. Nie chciał się z nią rozstawać!

"Odwiozłam go swoim samochodem do hotelu. Był chyba zdziwiony, że nie chcę wejść na górę. Poprosił mnie o numer telefonu. Rankiem zobaczyliśmy się na lotnisku. Czekał na samolot, a ja odwoziłam koleżankę. Gdy doleciał, zadzwonił po raz pierwszy, a potem już rozmawialiśmy co wieczór" - wspominała pani Joanna.

Zauroczenie było tak silne, że zaledwie po dwóch miesiącach przeniosła się z Wrocławia do niego, do Warszawy.

"To była typowa miłość od pierwszego wejrzenia. Spojrzałem i wiedziałem, że chcę z nią spędzić resztę życia" - uśmiecha się do wspomnień pan Wojciech. 

Gdy Joanna powiedziała mu, że jest w ciąży, szalał z radości. Nawet nie chciał wiedzieć, czy to będzie chłopiec, czy dziewczynka. Dla niego był to cud! Przecież 10 lat wcześniej zachorował na raka. Opowiadał o chorobie wiele razy, by chronić innych, bo najczęściej z tym dramatem walczą mężczyźni między 18. a 25. rokiem życia.

"Po przebytej chorobie, nawet jeżeli wyjdzie się z niej zwycięsko, bywa, że wielkim problemem jest posiadanie potomstwa. Nie jest to niemożliwe, ale czasem trzeba uciekać się do nowoczesnych metod, jak na przykład in vitro" - mówił.

W szpitalu pierwszy wziął córeczkę na ręce i nie chciał jej oddać położnej!

"Wraz z narodzinami córki wszystko się zmieniło. Pojawiła się pozytywna energia, która sprawia, że świat postrzegam optymistycznie. Rzeczy najważniejsze dzieją się, odkąd poznałem Joannę. Gdyby nie ona, nie byłoby Rozalki" - twierdził pan Wojciech. - "Gdyby ktoś wcześniej mi powiedział, że będę na sali porodowej, nie uwierzyłbym.

O tym, że rak wrócił, dowiedział się dosłownie dzień po narodzinach Rozalii, w najgorszym z możliwych momentów. Jak o tym powiedzieć ukochanej?

"Po 10 latach od pierwszego zachorowania w porę wykryto powtórny rzut. Szybka chemioterapia i operacja uratowały mnie znowu" - wspominał po latach dramatyczne chwile. 

To Joanna nie pozwoliła, by się poddał. Kiedy wyzdrowiał, poprosił ją o rękę i wzięli ślub.

"To była cicha i skromna uroczystość. Podpisaliśmy co trzeba, Joasia zrobiła pierogi, zjadłem i poszedłem do pracy" - opowiadał w wywiadzie. ]

Ale myliłby się ten, kto pomyślałby, że praca jest najważniejsza dla gwiazdora "Na Wspólnej" i "M jak miłość".

"Przestałem chodzić na premiery, bankiety i przez moment tego nie żałuję. W domu jest prawdziwe życie, z którego czerpię ogromną radość, a tam: miraże!" - mówi twardo aktor. 

Ale nim wybudował wymarzony dom, stoczyć musiał kolejną walkę. Przez wiele lat mieszkał z rodziną u przyjaciela, bo nierzetelna spółdzielnia mieszkaniowa, w której złożyli wszystkie oszczędności, nie zbudowała domu i nie chciała oddać pieniędzy! Aktor pracował od świtu do nocy, by wybrnąć z tej trudnej sytuacji. Udało się, w Warszawie mają mieszkanie, a dom wybudował nad Narwią.

"Odpoczywamy tu bez telewizora, ale za to z książką w ręku" - opowiada o miejscu, do którego jeżdżą od lat.

Od pierwszego spotkania z Joanną minęło 20 lat, a wciąż tak samo cieszy się tą miłością.

"Z żoną jesteśmy ulepieni z podobnej gliny. Pielęgnujemy to, co jest między nami" - mówi.

***
Zobacz więcej materiałów wideo: 

Rewia
Dowiedz się więcej na temat: Wojciech Wysocki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy