Reklama
Reklama

Wojciech Medyński wściekły: Amatorzy odbierają aktorom pracę!

Wojciech Medyński (37 l.) krytykuje polski show-biznes, w którym - ze względu na niższe stawki - stawia się na amatorów, przez co wykształceni aktorzy nie mają szans na pracę.

Aktor (skończył łódzką "filmówkę") mówi otwarcie, że zatrudnianie absolwenta akademii teatralnej jest dla producentów nieopłacalne, dlatego chętniej decydują się oni na współpracę z naturszczykami.

Przekłada się to na niższą jakość produkcji, a profesjonalni aktorzy nie są w stanie znaleźć zajęcia.

"Nie odmawiam ludziom talentu i nie uważam, że trzeba koniecznie skończyć szkołę teatralną, żeby być dobrym aktorem. Wiem natomiast, że rzadko zdarza się utalentowana osoba, która ma to 'coś' i bez doświadczenia, treningu zagra nie siebie" - mówi Medyński w rozmowie z agencją Newseria Lifestyle.

Reklama

Twierdzi, że zawód aktora nie jest w naszym kraju ani chroniony w żaden sposób, ani szanowany - o wszystkim decyduje pieniądz!

"Ktoś studiował cztery lata i nie ma nawet szansy przyjść na casting, bo wolą wziąć osobę z ulicy, której zaproponują połowę, jeśli nie jedną trzecią stawki, jaką powinni zapłacić aktorowi. Nikt nas nie broni, prawo nie stoi po naszej stronie. Odbywa się samowolka. Ktoś z ulicy odbiera moim kolegom chleb. Nie mamy szans na to, żeby po prostu pracować" - wścieka się aktor, zdając sobie sprawę, że jego wypowiedź wywoła falę krytyki.

Dla Medyńskiego ważne jest jednak, aby zwrócić uwagę na los absolwentów szkół teatralnych, o których nie pisze się w mediach.

"Przypuszczam, że po moich słowach ludzie się obruszą, że w dupach nam się poprzewracało, tylko prosiłbym o zwrócenie uwagi na to, iż w gazetach i portalach widzimy tylko tę część ludzi, którym jest dobrze w tym zawodzie. Których lubimy, nie lubimy, ale którzy są na topie. A co roku szkoły teatralne kończy około osiemdziesiąt osób, a w tym samym czasie przecież nie pojawia się osiemdziesiąt miejsc pracy" - zaznacza.

Dodaje, że największy problem polega na tym, iż aktorzy nie mają nawet szans, by wziąć udział w castingu, gdyż są po szkole i trzeba by im z tego powodu zapłacić więcej niż amatorom.

"Każdy z nas chciałby móc żyć na godnym poziomie. Spłacić kredyt, kupić mieszkanie. Absolwenci decydują się brać zlecenia, które wręcz ujmują im jako aktorom, tylko dlatego, żeby móc przeżyć" - kończy.

Co o tym sądzicie? 



pomponik.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama