Reklama
Reklama

Wojciech Korda rozżalony: Jestem w szpitalu. Córka mnie nie odwiedza

Ania Rusowicz (32 l.) jako jurorka programu "Aplauz, Aplauz" widzi, jak piękne mogą być rodzinne relacje. Ona ze swoim ojcem nie utrzymuje kontaktu od lat. Czy teraz, w obliczu choroby, przebaczy mu?

Ania Rusowicz (32 l.) jako jurorka programu "Aplauz, Aplauz" widzi, jak piękne mogą być rodzinne relacje. Ona ze swoim ojcem nie utrzymuje kontaktu od lat. Czy teraz, w obliczu choroby, przebaczy mu?

Wokalistka pochodzi z muzykalnej rodziny. Jej rodzice, Ada Rusowicz (†47) i Wojciech Korda (71), w latach 70. występowali razem w grupie Niebiesko-Czarni, później tworzyli duet Ada i Korda.

Prócz Ani mieli jeszcze o sześć lat starszego syna Bartka (38 l.). Rodzinne szczęście skończyło się 1 stycznia 1991 r. - małżonkowie wracając z koncertu, mieli wypadek samochodowy. Ada zginęła na miejscu.

Owdowiały Wojciech Korda szybko ułożył sobie życie, a opiekę nad 7-letnią córką powierzył siostrze zmarłej żony, zatrzymując przy sobie jedynie 13-letniego wówczas syna.

Reklama

Odtrącona córka nigdy tego ojcu nie wybaczyła.

Ojcowskie serce może tego nie wytrzymać

- Boże, jak ja tęskniłam za domem. Ciocia i wujek byli wspaniali, ale ja marzyłam, że tata mnie w końcu zabierze do Poznania, do Bartka, gdzie czułam, że jest moje właściwe miejsce - wspomina Ania Rusowicz na łamach książki Małgorzaty Puczyłowskiej "Być dzieckiem legendy".

Gdy zdecydowała się iść w ślady rodziców i śpiewać, zmieniła nazwisko ojca na nazwisko matki.

- Z moim biologicznym ojcem do dzisiaj nie mam kontaktu - mówi. Jej żal do rodzica jest tak wielki, że wokalistka nie godzi się na udział we wspólnych projektach.

W 2012 r. organizatorzy VII Festiwalu Młodych Talentów "Niemen Non Stop" musieli odwołać zaproszenie Kordy jako członka jury festiwalu, bo Rusowicz, gość specjalny imprezy, nie chciała spotkać na niej ojca.

- Wojciech próbował zakopać topór wojenny wiele razy, ale Ania odmawia. Ojcowskie serce może tego nie wytrzymać - twierdzi znajomy muzyka. Dodaje, że gdy Korda dzwoni do córki, ta odkłada słuchawkę.

Czytaj dalej na następnej stronie...

Przykro mi, że córka opowiada te sensacyjne historie

Gdy zadzwoniliśmy do muzyka, by zapytać, czy będzie ponawiał próby nawiązania kontaktu z córką, okazało się, że z jego zdrowiem nie jest najlepiej.

- Od kilku tygodni jestem w szpitalu, mam poważne problemy z kręgosłupem. Gdy stąd wyjdę, będę potrzebował jeszcze rehabilitacji - opowiada.

Pytany, czy odwiedziła go Ania, zaprzecza: - Nie, nie mam z nią żadnego kontaktu. Nawet w takiej chwili. Przykro mi, że córka opowiada te wszystkie sensacyjne historie, twierdząc, że ją porzuciłem i nie widzieliśmy się 20 lat. To nieprawda, widywaliśmy się. Nie wiem, co nią kieruje. Może ktoś jej doradził, że takie sensacje pomogą jej w karierze?

Przez chorobę muzyk musiał przełożyć wydanie nowej płyty "Mój świat niebiesko-czarny", która jest hołdem złożonym muzykom, z którymi współpracował, m.in. Niemenowi, Klenczonowi, Adzie Rusowicz.

- Mam nadzieję, że wydobrzeję i album uda się wydać do Bożego Narodzenia - mówi Korda i wciąż czeka na przyjazny gest ze strony córki.

- Wierzę, że jej się odmieni.

Na żywo
Dowiedz się więcej na temat: Ania Rusowicz | Wojciech Korda
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy