Reklama
Reklama

Władysław Komar: Tragiczny los króla życia

Po zakończeniu sportowej kariery Władysław Komar odnalazł się w show-biznesie i zagrał w ponad 20 filmach. Najpierw związał się z córką komunistycznego polityka, jednak ten związek zakończył się dramatem - rozwód, przykre konsekwencje. Gdy już ustatkował się przy drugiej żonie, wszystko runęło...

Gdy kolacja się skończyła, Małgorzata Spychalska zażądała: "Proszę mnie odwieźć do domu!". Władysław Komar (†58) ją odwiózł, tyle że do swojego. Cztery miesiące później byli już małżeństwem. Pewnego dnia zaprosiła go do siebie, już jako narzeczonego. Wtedy pojawił się też jej ojciec. Władysława zamurowało. Przyszłym teściem okazał się marszałek Marian Spychalski, prominentny komunistyczny polityk z pierwszych stron gazet... 

Życie prywatne mistrza olimpijskiego w pchnięciu kulą było równie ciekawe, jak jego sportowa kariera. A nawet ciekawsze. Urodził się w pierwszych miesiącach drugiej wojny światowej - 11 kwietnia 1940 r. w Kownie. Miał usportowionych rodziców. Matka była rekordzistką Polski w pchnięciu kulą, a ojciec uprawiał m.in. boks. 

Reklama

- Pamiętam, jak raz dostałem od niego w skórę, bo wywróciłem kredens, bawiąc się w chowanego - wspominał Władek. 

Ojciec działał w Armii Krajowej i został za to w 1944 roku brutalnie zamordowany przez litewskich faszystów. Po wejściu Sowietów matka Komara z synem i córką musiała za wszelką cenę uciekać. Dzięki Armii Krajowej załatwiła lewe papiery i przyjechali bydlęcym wagonem do Białegostoku. 

Nie mieli gdzie mieszkać, ani za co żyć. Dlatego matka oddała Władka i jego siostrę do sierocińca w Otorowie, aż w Wielkopolsce, zarządzanego przez siostry urszulanki. Tam rodzeństwo spędziło łącznie siedem lat życia... 

Już za młodu Władek cieszył się opinią awanturnika. Z kolejnych szkół był wyrzucany. Ale za to, kiedy dotarł w końcu do matury, był już uznanym sportowcem. W wieku piętnastu lat zaczął uprawiać boks, ale jego karierę zakończył ciężki nokaut. Za namową przyjaciół zainteresował się więc lekkoatletyką. 

Tytuł magistra wychowania fizycznego zdobył na poznańskiej AWF. Gdy w 1972 r. na igrzyskach olimpijskich w Monachium zdobył złoty medal w pchnięciu kulą, stał się sławny. Prywatnie miał opinię hulaki i imprezowicza. Zasłużoną - jak jego medale. 

Podczas nocnej eskapady w Gdańsku z dyskobolem Jerzym Klockowskim potrącił autem przechodnia. Kiedy indziej narozrabiał w poznańskim hotelu Merkury ze swoim węgierskim przyjacielem, także kulomiotem. Jeszcze innym razem ktoś doniósł na milicję, że w jednym z hoteli w Sopocie uprawia się hazard. Ruletka miała być własnością Komara... 

Jedna z imprez z udziałem Komara zakończyła się tragicznie. 

Czytaj dalej na następnej stronie.

W 1974 r. jego przyjaciel zaprosił kilka osób, w tym sławnego włoskiego rajdowca. W trakcie libacji organizator spotkania oraz dziewczyna, z którą goście się zabawiali, zmarli w łazience. Prawdopodobnie z powodu nieszczelnego, gazowego piecyka. W tym czasie Komar był w sąsiednim pokoju... 

Sportowiec cieszył się ogromnym powodzeniem u kobiet, z czego skwapliwie korzystał. Jedną z jego narzeczonych była modelka Ewa Frykowska. Dzięki niej poznał Zofię Komedową, żonę słynnego muzyka. W 1969 r. zaprosiła go na Wigilię. Wśród gości była Małgorzata Spychalska, scenografka telewizyjna. 

- Staliśmy się sobie potrzebni, bo oboje tkwiliśmy w dużym dołku psychicznym... W dodatku ta tajemnicza, niepowtarzalna atmosfera wigilijnej wieczerzy: kolędy, reminiscencje, coś w rodzaju mistyki... To coś zbliżyło nas od razu - opowiadał Komar w wywiadzie-rzece. 

"Marszałkówna", jak nazywano Małgorzatę, była początkowo zachwycona Komarem: "Władek, gigant, miał być tym wyśnionym, wymarzonym półbogiem, obrońcą.". Pan Władysław nie pozostawał dłużny w komplementach: "Gosia to kwintesencja uroku kobiety". 

Małżeńska harmonia nie trwała jednak długo. Związek rozpadł się po czterech latach. - Władek przez dwa lata przygotowywał się do olimpiady, a później przez dwa lata świętował zdobycie złotego medalu. Widywaliśmy się rzadko. Uznałam, że to nie ma sensu i wystąpiłam o rozwód - skomentowała Spychalska. 

Sam sportowiec uważał, że na rozstanie wpłynął "brak spoiwa, czyli dziecka". Rozwód z córką samego marszałka nie obył się bez konsekwencji. - Straciłem mieszkanie, wylano mnie z klubu "Gwardia", nie dawano paszportu. Gdziekolwiek bym się nie ruszył, chłopcy radarowcy wyrastali znienacka, jakby spod ziemi, płaciłem mandat za mandatem... - wspominał Komar. 

Kiedy przestał być czynnym sportowcem, został aktorem i artystą estradowym. Zagrał w ponad 20 filmach. Musiał zarabiać na swoje utrzymanie, a wkrótce także nowej rodziny... 

Marię Szot poznał w 1976 r. Pojechał z Tadeuszem Drozdą nad Bałtyk. - Patrzę, wychodzi z solarium istna Ursula Andress - wspaniale opalona blondyna. Zaproponowałem plażę. Zgodziła się, a następnie wyjechaliśmy do Sopotu... Ciąg dalszy był banalny - miałem 37 lat i zaproponowałem najbardziej ludzki układ, jakim jest małżeństwo - wspominał. 

W 1977 r. urodził się ich syn Mikołaj. Władysław dojrzał, zmienił się z hulaki w odpowiedzialnego ojca, głowę rodziny. Niestety, rodzinne szczęście przerwała tragedia. 17 sierpnia 1998 r. Komar i jego przyjaciel Tadeusz Ślusarski, mistrz olimpijski w skoku o tyczce, wracali samochodem z Międzyzdrojów. Na drodze pod Goleniowem doszło do zderzenia z jadącym z przeciwka samochodem. Obaj znakomici sportowcy zginęli na miejscu. 

***

Zobacz więcej materiałów:

Na żywo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy