Reklama
Reklama

Weronika Rosati żałuje, że rozebrała się przed kamerą. Los aktorki jest trudny?

Weronika Rosati (33 l.) lubi swoją pracę, ale dostrzega w niej wiele minusów, jak chociażby… swego rodzaju dyskryminacja kobiet w branży. Nie tylko zarabiają mniej niż faceci, ale mają też mniej propozycji. Aktorka wyjawiła także, czego już teraz żałuje.

Weronika Rosati w najnowszym wywiadzie dla "Harper’s Bazaar" opowiedziała o swojej karierze. Pożaliła się, że nie może "grać sobie, czego chce", bowiem "z jakiegoś powodu" postrzegana jest bardziej jako osoba publiczna niż artystka.

Mimo wszystko ma raczej sporo pracy. Zapowiada, że właśnie wychodzą projekty, którym w ostatnim czasie się poświęciła. Przy okazji wyjaśniła, jak to było z jej rolą w "Dziecku Rosemary" w reżyserii Agnieszki Holland. Przypomnijmy, że rozpisywano się, jakoby miała zostać wycięta z filmu.

"Rola nie została wycięta, bo mam to szczęście, że wbrew temu, co twierdzą tabloidy, nigdy nie zostałam wycięta, ale zmniejszona. Agnieszka o nią walczyła, ale NBC uznała, że bohaterka nie posuwa akcji do przodu, więc można ten wątek skrócić" - wyjaśnia Rosati.

Reklama

Dodaje, że uwielbia aktorstwo i dlatego przyjmuje nawet małe role. Zwłaszcza, że przez swoją płeć nie ma za bardzo w czym wybierać. Jej zdaniem mężczyźni-aktorzy mają pod tym względem lepiej - tworzy się dla nich o wiele więcej ciekawych kreacji niż dla kobiet. To nie wszystko. Jest też spora różnica w zarobkach.

"Problem jest, bardzo duży, choć o tym się nie mówi. Ja wiem, ile zarabiają moi koledzy, a ile ja. (...) Płace dla mężczyzn aktorów są wyższe, ponieważ oni mają w czym wybierać. I żeby ktoś przyjął ten, a nie inny projekt, trzeba go zachęcić odpowiednim honorarium" - twierdzi aktorka.

Jej i innym paniom pozostaje tylko "granie w telenowelach". Są też aktorki, które mogą wybrzydzać i przyjmować wyłącznie główne role, ale ona sama do nich nie należy. Taką grupę mają stanowić kobiety, które "być może są na czyimś utrzymaniu", więc mają większą swobodę. Sama Weronika ponoć nie ma takiego komfortu. "Ja muszę mieć z czego zapłacić rachunki" - mówi.

Mimo że uwielbia swoją pracę, to jest coś, czego nie może odżałować. Chodzi o... rozbierane role! "Żałuję tych jedynych trzech rozbieranych scen, jakie w życiu zagrałam na kilkadziesiąt filmów i seriali. Widocznie jestem typem aktorki, której się będzie wszystko wypominać" - opowiada Rosati.

Rzeczywiście, trudno wyprzeć z pamięci sceny Weroniki w negliżu.

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Weronika Rosati
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy