Reklama
Reklama

Tyszkiewicz miała wypadek

Jurorka "Tańca z gwiazdami" wychodząc z mieszkania, potknęła się i przewróciła. Czuje się bardzo źle...

Pani Beata (70 l.) chciała zapalić światło na korytarzu, by gość, na którego czekała nie musiał brodzić po ciemku - donosi "Świat&Ludzie". Wychodząc z mieszkania, potknęła się jednak i przewróciła.

"Fatalnie się czuję" - mówi w rozmowie z magazynem.

"Jestem cała potłuczona. Wszystko mnie boli, nie mogę się ruszać. Na szczęście nie połamałam się" - dodaje ze łzami w oczach.

Obecnie leży w domu i odpoczywa. Jej plany świąteczne wzięły w łeb.

"Chciała sama zrobić ozdoby i ubrać nimi dom i choinkę. No i oczywiście przygotować dwanaście potraw na wigilijny stół. W tym roku planowała również kandyzowane mango ze szklanką zimnego mleka. I jeszcze jakieś łakocie, żeby Karolinie [Karolina Wajda - córka Beaty Tyszkiewicz i Andrzeja Wajdy - przyp.red.] sadełko rosło, bo jest bardzo chuda. Niestety, feralny wypadek sprawił, że musi poprosić o pomoc córki" - pisze magazyn.

Reklama

"Wiktoria, jak tylko dowiedziała się o wypadku mamy, kupiła bilety na samolot dla siebie, synka i męża. Robi to z przyjemnością, mimo że planowała ubrać choinkę w swoim domu w Lozannie.

Ale w tym nieszczęściu jest coś pozytywnego. Cieszy się, że przy wigilijnym stole usiądzie z mamą i siostrą Karoliną" - zdradza znajomy aktorki w rozmowie z magazynem.

Więcej w magazynie "Świat&Ludzie".

Świat & Ludzie
Dowiedz się więcej na temat: Beata Tyszkiewicz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy