Reklama
Reklama

Tyszkiewicz: Był od niej młodszy o 30 lat

O tym jednym mężczyźnie aktorka Beata Tyszkiewicz nie chce mówić. Dlaczego?

Jest chłodny marcowy poranek 1997 roku. W warszawskich Łazienkach karmi kaczki i pawie zaskakująca para. Ona to Beata Tyszkiewicz, on to młody, przystojny, brytyjski aktor Karl Tessler.

Poznali się pięć lat wcześniej na festiwalu filmowym w Egipcie. I od razu poczuli, że są sobie bardzo bliscy. Ona miała wtedy 54 lata, on - zaledwie 24. Różnica wieku zupełnie im nie przeszkadzała.

- Nie rozumiem, w czym problem. Jak jesteśmy w lesie i napotkamy rzekę, a w niej diament, to nie wolno nam go nie zauważyć, nie zabrać - odpowiadał metaforycznie, pytany o to Karl.

Marzył o roli z aktorką

Dla niej przeprowadził się do Warszawy, choć Polska ciągnęła go już wcześniej - z Suwałk pochodziła jego babka i matka. Wyemigrowały do Anglii przed I wojną światową. Tam zajmowały się krawiectwem, szyły suknie, m.in dla brytyjskiego dworu.

Reklama

- Ja w Warszawie czuję się najlepiej. Mam tu nauczyciela malarstwa. Piszę książkę o tematyce filozoficznej. Warszawa to jedno z bardziej inspirujących miejsc. No i tutaj jest Beata... - mówił wtedy Karl.

Wkrótce po przeprowadzce do polskiej stolicy, w 1993 roku, zagrał epizod w filmie "Dwa księżyce" u boku Tyszkiewicz. Mówił wtedy, że marzy mu się większa rola z aktorką. To zrodziło plotki, że interesuje się panią Beatą wyłącznie po to, by zrobić karierę. On sam, pytany o uczucie do gwiazdy, mówił: - Może lepiej nie nazywać tego, co nas łączy, ale wiem na pewno, że z obecności Beaty czerpię dużo siły.

Ona zaś wychwalała jego charakter: - Karl to taki Franciszek z Asyżu. Karmi głodnych, rozdaje pieniądze - mówiła. - Odnaleźliśmy siebie. Wierzymy sobie na tyle, że powinniśmy razem iść przez te bardzo trudne czasy - dodawał Karl.

Znajomość aktorskiej pary trwała kilka lat. Nie ukrywali się przed światem, wręcz przeciwnie. Chętnie bywali razem na towarzyskich salonach. W tym czasie Karl bezskutecznie starał się o role w polskich filmach. Poważnych propozycji nie miał. W końcu zrezygnował i... zniknął.

Zupełnie nieciekawy temat

Kiedy dziś pytamy panią Beatę o to, co się stało z Karlem, ona odpowiada kokieteryjnie: - A może on w ogóle nie istniał? Jednak po chwili dodaje: - Nie mam pojęcia, gdzie on teraz jest i co się z nim dzieje. O innych związkach z przeszłości chętnie wam opowiem, ale w tym przypadku nie ma o czym mówić. Zupełnie nieciekawy temat...

Skąd taka niechęć gwiazdy do wspominania dawnej miłości? Czyżby tajemniczy Karl tak bardzo ją rozczarował? Jedno jest pewne - ostatni film, w którym zagrał, to "Samson i Delilah" z 1996 roku (w sumie wystąpił w 8 produkcjach). Rok później ślad po nim zaginął.

MH

(nr 10)

Życie na gorąco
Dowiedz się więcej na temat: Beata Tyszkiewicz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy