Reklama
Reklama

Tomasz Stockinger szczerze o Kotulance: Liczyliśmy, że pokona problemy

Tomasz Stockinger (59 l.) w serialu "Klan" właśnie został wdowcem. Prywatnie aktor również jest do wzięcia.

Jak aktorzy z "Klanu" odebrali śmierć pana serialowej żony?

Tomasz Stockinger: - Jako przykrą konieczność. Ta decyzja była podjęta z wielkim trudem. Do końca próbowano wątek Krystyny ciągnąć, moja serialowa żona miała wrócić na plan. Wszyscy liczyli, że grająca ją Agnieszka Koltulanka pokona problemy zdrowotne. Ale to się niestety nie udało.

Utrzymuje pan kontakt z Agnieszką Kotulanką?

T.S.: - Nie mam nawet jej numeru telefonu. Ona zawsze chroniła swoją prywatność, nie rozmawiała z mediami, nie pokazywała się nigdzie.

Reklama

Pewnie teraz w serialu o pana serce będzie walczyła niejedna kobieta?

T.S.: - Nie wiem, jak to się wszystko dalej rozwinie, bo scenariusz jest pisany na bieżąco. Ale naturalne jest, że po stracie, jakiej doświadczył mój bohater, nie będzie szybko zdolny do igraszek miłosnych. Po śmierci partnerki serialowy dom jest pusty.

Prywatnie szuka pan miłości?

T.S.: - Miłości wszyscy szukamy całe życie, niezależnie, czy ktoś jest w związku, czy nie. Ale czas ucieka. Przychodzi wiek dojrzały i trzeba spojrzeć prawdzie w oczy. Mnie jest dobrze tak, jak jest, choć zawsze mogłoby być lepiej.

Wie pan, że na forach internetowych kobiety wciąż wzdychają...?

T.S.: - Czym innym jest znać mnie prywatnie, a czym innym wzdychanie do postaci, które grałem np. w "Znachorze". Wiem, że ten podziw wzbudzam nie ja, ale mój filmowy wizerunek. Grałem role szarmanckich i szlachetnych mężczyzn, a takich, jak wiadomo, jest deficyt.

Chciałby pan znaleźć życiową partnerkę?

T.S.: - Rozglądam się. Trzeba mieć trochę szczęścia i niezbyt duże wymagania (śmiech). Czasem dobrze jest pobyć samemu.

Na jednej z imprez był pan widziany ze swoją sympatią z dawnych lat. Mówi się, że stara miłość nie rdzewieje...

T.S.: - Moja znajoma mieszka w Nowym Jorku, przyjeżdża do Warszawy, bo jej syn jest artystą. Czasami wybierzemy się razem do teatru, wspominamy dawne czasy. To są miłe relacje, ale nigdy nie byliśmy parą w sensie dosłownym.

Pana syn Robert już znalazł tę jedyną. Planuje ją poślubić?

T.S.: - Zaręczyny już były, dlatego naturalną koleją rzeczy jest ślub. Kto wie, może w przyszłym roku? Jeżeli dobrze im razem, kochają się, to dlaczego się nie pobrać? Potem może pojawią się wnuki, na które czekam z utęsknieniem.

Może pan zdradzić, kto jest wybranką serca Roberta?

T.S.: - To żadna tajemnica. Patrycja jest prezenterką wiadomości w TVN24 Biznes i Świat. Poznali się w pracy dwa lata temu. I są szczęśliwi.

Macie z synem bliskie relacje?

T.S.: - Tak, mieszkamy niedaleko siebie i widujemy się przynajmniej raz w tygodniu.

Jakie są pana najbliższe plany?

T.S.: - Mam sporo zdjęć w "Klanie", czekają mnie też dwa turnieje tenisowe. Jesienią w teatrze "Kamienica" wznowimy sztukę " Intryga". Trochę pojeździmy z nią po kraju. Na pewno nie będę się nudził, a i na randkę znajdę czas.

A. Szmidt

Na żywo
Dowiedz się więcej na temat: Tomasz Stockinger | Agnieszka Kotulanka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy