Reklama
Reklama

Tokio 2020. Michał Urbaś w ogniu krytyki... Za podważanie kobiecości Christine Mbomy

Polski sprinter zauważył na Facebooku, że poziom testosteronu namibijskiej biegaczki Christine Mbomy nie daje szans pozostałym zawodniczkom. Uważa, że to rażąca niesprawiedliwość.

Na Igrzyskach Olimpijskich w Tokio zawodniczki o podwyższonym poziomie testosteronu mogą startować w kobiecych rywalizacjach. Pierwszą sporstmenką, zakwalifikowaną do udziału w Igrzyskach była reprezentantka Nowej Zelandii, Laurel Hubbard, która zanim w 2013 roku ujawniła się jako osoba transpłciowa, startowała w zawodach podnoszenia ciężarów razem z mężczyznami. 

Jej kwalifikację olimpijską w ostrych słowach skrytykował znany brytyjski dziennikarz Pierce Morgan. Powiedział wówczas: 

Podobne wątpliwości wzbudził start 18-letniej Namibijki Christine Mbomy w biegu na 200 metrów. Tym razem wypowiedział się polski sprinter Marcin Urbaś, który na Facebooku zauważył, że została dopuszczona do rywalizacji tylko dlatego, że normy stężenia hormonów u zawodniczek startujących na dystansie 200 metrów  są mniej restrykcyjne niż w biegu na dystansie 400 metrów. Jak twierdzi, chociaż Mboma nie jest zawodniczką transpłciową, to pod względem biologicznym dużo bliżej jej do mężczyzn niż kobiet. 

African Sports Today krytykuje Marcina Urbasia

Reklama

Zdaniem Urbasia, decyzja MKOI jest niesprawiedliwa wobec innych zawodniczek: 

Na słowa Urbasia  zareagował portal African Sport Today, donosząc na Twitterze: 

Pod wpisem pojawiły się komentarze krytyczne pod adresem Urbasia i nazywające jego pomysł nonsensem.  Nie brakuje opinii, że jest dokładnie przeciwnie niż Urbaś sądzi czyli nie poziom testosteronu decyduje o  predyspozycjach sportowych Mbomy, tylko jej talent sportowy przełożył się na wzrost poziomu testosteronu. 

Czyje argumenty bardziej do Was przemawiają? 

***

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Tokio 2020 | Igrzyska Olimpijskie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama