Reklama
Reklama

To był prawdziwy cios dla Haliny Frąckowiak!

Z ojcem swojego syna Halina Frąckowiak (65 l.) rozstała się dawno temu. Dziś nie może pogodzić się z jego śmiercią.

We wtorek 4 września Józef Szaniawski wstał wcześnie. Żeby wejść na Świnicę z doliny, potrzebował przynajmniej 2,5 godziny, na szczycie był około 11, jako jeden z pierwszych tego dnia turystów. Stamtąd zadzwonił do syna.

Powiedział, że jest mgła, ale poza tym pięknie. Potem poszedł w kierunku Zawratu. Około 11.50 ratownicy TOPR otrzymali zawiadomienie, że na wysokości Niebieskiej Turni od strony Doliny Pięciu Stawów z wysokości ok. 50 metrów spadł mężczyzna.

Z powodu złych warunków pogodowych śmigłowiec TOPR wylądował dopiero po około 30 minutach. Ratownicy reanimowali rannego przez kilkadziesiąt kolejnych minut (wcześniej robili to turyści). Kilka minut po 13 stwierdzili zgon.

Reklama

Dla Haliny Frąckowiak wiadomość o śmierci Józefa Szaniawskiego była szokiem. Był jej wielką miłością, ojcem syna Filipa i choć rozstali się wiele lat temu, w latach 90., to przecież utrzymywali kontakt, spotykali się na rodzinnych uroczystościach, ślubie syna, chrzcinach wnuczka.

Józef Szaniawski wielokrotnie był w Tatrach. Dobrze znał te góry. Nikt nie spodziewał się, że z tego wrześniowego wyjazdu już nigdy nie wróci. Halina Frąckowiak i Józef Szaniawski poznali się pod koniec lat 70.

Ona była gwiazdą - w plebiscycie pisma "Non Stop" zajęła drugie miejsce w konkursie na najpopularniejszą piosenkarkę 20-lecia - on dziennikarzem Polskiej Agencji Prasowej. Właśnie skończyło się jej małżeństwo z reżyserem i dokumentalistą Krzysztofem Bukowskim.

Pobrali się w 1972 roku, spędzili razem siedem lat. W 1980 roku Halina Frąckowiak zaśpiewała piosenki do jego dyplomu - filmu "Muzyka filmowa Krzysztofa Komedy", choć nie byli już wtedy małżeństwem. Krzysztof Bukowski zmarł w 2001 roku.

W 1980 roku Halina Frąckowiak urodziła syna Filipa. Ponieważ nigdy nie wzięła ślubu z Józefem Szaniawskim, otrzymał i nosi do dziś jej nazwisko.

Filip miał pięć lat, kiedy w 1985 roku Józef Szaniawski trafił do więzienia. Otrzymał wyrok 10 lat z artykułu o szpiegostwie, w rzeczywistości chodziło o wspólpracę z Radiem Wolna Europa, którą prowadził od połowy lat 70.

Szaniawski spędził w więzieniach kilka lat. Bramę Barczewa opuścił tuż przed Bożym Narodzeniem 1989 roku, kiedy premierem od kilku miesięcy był Tadeusz Mazowiecki. Był ostatnim politycznym więźniem PRL.

"Halina na mnie strasznie czekała, tak jak może czekać kochająca kobieta" - opowiadał po latach. To było prawie jak z jakiejś romantycznej powieści XIX wieku.

Nigdy nie przyszła do więzienia inaczej, niż superelegancko ubrana, umalowana, na wysokich obcasach. Pamiętam, mieliśmy kiedyś takie dramatyczne widzenie na Rakowieckiej. Ona się popłakała, bo wyglądałem wtedy bardzo źle, jak nigdy wcześniej. Dwa miesiące po wyjściu Szaniawskiego na wolność Halina Frąckowiak miała wypadek.

4 marca 1990 roku, podczas powrotu z koncertu, kierowca jej samochodu wyjechał z ulicy podporządkowanej prosto pod nadjeżdżający samochód. Uderzenie było z jej strony. Przeżyła. Kiedy odzyskała przytomność przypomniała sobie słowa wróżki: "Losu się nie da oszukać, ale żyć będziesz".

W szpitalu spędziła dziewięć miesięcy. "Telefonowałem do mamy często, nawet lekcje mi pomagała przez telefon odrabiać" - opowiadał Filip Frąckowiak. "Pojechałem z ojcem do szpitala w Gorzowie. Miała taką pokaleczoną twarz i bezwładne w nogi gipsie. Byłem przerażony, ale nawet przez sekundę nie pomyślałem, że mama może umrzeć. Mamy przecież nie umierają" - wspominał.

Halina Frąckowiak i Józef Szaniawski ostatecznie rozstali się w połowie lat 90. Piosenkarka tylko raz powiedziała publicznie o swoim związku. "Od początku, z powodu cech osobowościowych ojca Filipa, ten związek był dla mnie i dla syna bolesny i trudny. Nasze drogi ostatecznie się rozeszły, ale wychowałam Filipa tak, aby miał kontakt z ojcem" - powiedziała.

Ten kontakt zaowocował, bo zawodowo Filip Frąckowiak poszedł w ślady ojca. Jest dziennikarzem, m.in. był wydawcą serwisów zagranicznych w TVP Info. Józef Szaniawski przez wiele lat był w Polsce reprezentantem prawnym pułkownika Ryszarda Kuklińskiego.

Napisał o nim kilka książek. Ostatnio był publicystą (m.in. "Naszego Dziennika") i wykładowcą akademickim.

EP

nr 37/2012


Życie na gorąco
Dowiedz się więcej na temat: Halina Frąckowiak
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy