Reklama
Reklama

Tamara Arciuch i Bartłomiej Kasprzykowski musieli zmierzyć się z wieloma przeciwnościami

Tamara Arciuch (40 l.) i Bartłomiej Kasprzykowski (38 l.) od kilku lat tworzą parę. Nie zważali na to, że środowisko aktorskie było przeciwne ich związkowi. Na przekór wszystkim są ze sobą bardzo szczęśliwi!

"When I fall in love" ("kiedy się zakocham") - tą romantyczną piosenką ciemnoskórego amerykańskiego muzyka Nat King Cole’a Bartłomiej Kasprzykowski wywalczył sobie zwycięstwo w finałowym odcinku "Twoja twarz brzmi znajomo". 

Oglądająca występ ukochanego na żywo w pierwszym rzędzie Tamara Arciuch popłakała się ze wzruszenia.

- To jest taki utwór, który ma dla mnie duże znaczenie sentymentalne - wspominał w programie aktor. 

- Kręciłem serial "Halo, Hans", poznałem Tamarę. Pamiętam taki moment, kiedy staliśmy w dwóch garderobach w hali. Zacząłem śpiewać i Tamara włączyła się drugim głosem - dodał. 

Reklama

To był czas, w którym ich miłość dopiero się rodziła. 

Po programie internet aż huczał od pozytywnych komentarzy na temat Bartka. 

Wśród nich znalazł się jeden od Tamary: "Kochanie, gratuluję!! Byłeś niesamowity!! Jesteś!!! Kocham!!" - napisała na Facebooku, zamykając tym samym usta wszystkim, którzy w ciągu ostatnich dwóch lat często poddawali w wątpliwość szczerość uczuć tej pary. 

Plotki o kryzysie w związku Tamary i Bartka zaczęły się od ich wspólnej pracy w spektaklu "Kochanie na kredyt". 

I choć nie był to pierwszy raz, gdy występowali razem (poznali się 7 lat wcześniej na planie wspomnianego już serialu "Halo, Hans", w którym oboje grali), to ekipa tego przedstawienia twierdziła, że między Tamarą i Bartkiem dzieje się coś bardzo niedobrego. 

Podobno mieli często ciche dni, co rozbijało pracę całego zespołu. 

Aktor wyznał wówczas, że ktoś chce im po prostu zaszkodzić. 

Sytuacja stała się na tyle nie do zniesienia, iż zakochani rozwiązali umowę z teatrem "za porozumieniem stron".

W tym samym czasie również stali bywalcy imprez branżowych zaobserwowali dziwne zachowanie aktorskiej pary. 

Podobno, gdy Tamara i Bartek pojawiali się razem na bankietach, sprawiali wrażenie, jakby nie czuli się dobrze w swoim towarzystwie. Byli sztywni, małomówni, niewiele rozmawiali. 

Wszystko wskazuje jednak, że te problemy nie wynikały z kryzysu w związku pary. Zrodziły się już wówczas, gdy przed laty zakochali się w sobie. 

Środowisko aktorskie nie przyjęło dobrze ich miłości. Być może powodem było to, że oboje byli wówczas w związkach małżeńskich. 

On rozwiódł się z żoną Agnieszką po trzech latach od ślubu. Ona musiała stoczyć sądową batalię z mężem, również aktorem Bernardem Szycem, o opiekę nad ich synem, 16-letnim dziś Krzysztofem. 

Wkrótce Tamara i Bartek doczekali się wspólnego potomka. Syn Michał ma dziś 5 lat.

Od tamtej pory ograniczyli show-biznesowe przyjaźnie tylko do wąskiego grona najbardziej zaufanych osób. 

Zamieszkali w cichej podwarszawskiej miejscowości, z dala od zgiełku i ukochanych przez gwiazdy prestiżowych dzielnic stolicy. 

Rzadko pojawiają się na branżowych imprezach, które najwyraźniej nie sprawiają im przyjemności. Wolą spędzać czas w rodzinnym gronie, z dziećmi i przyjaciółmi. 

A gdy w związek wdaje się rutyna, o temperaturę uczuć potrafią zadbać, na przykład wybierając się na romantyczne wakacje. 

Aktorka wyznała w jednym z wywiadów, że raz na jakiś czas starają się wyjeżdżać bez dzieci, tylko we dwoje. Wówczas odnajdują zagubiony na co dzień romantyzm i odświeżają uczucia. 

Wiosną tego roku odbyli kolejną taką podróż. Jak wielokrotnie podkreślili w jednym z wywiadów, była to wyprawa ich marzeń. 

Polecieli na Kubę, która ich po prostu urzekła. A pływania z delfinami, czego mieli sposobność, nie zapomną do końca życia.

Dziś znów mają swój czas. Ona gra w "M jak Miłość", on - w "Przyjaciółkach". Dobra passa w końcu wróciła. Wierzą, że udało im się to dzięki łączącej ich miłości.

Życie na gorąco
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy