Reklama
Reklama

Tak wygląda brytyjska "żywa Barbie". Ładniejsza od polskiej Anelli?

Od kilku tygodni furorę w polskich (a także i zagranicznych) mediach robi Anella, "żywa lalka Barbie" (26 l.). Kobieta przeszła kilka operacji plastycznych, by upodobnić się do dziecięcej zabawki. Okazuje się, że na Wyspach właśnie wyrosła jej konkurencja w osobie modelki Chloe Khan (27 l.). Kim jest?

Od kilku tygodni furorę w polskich (a także i zagranicznych) mediach robi Anella, "żywa lalka Barbie" (26 l.). Kobieta przeszła kilka operacji plastycznych, by upodobnić się do dziecięcej zabawki. Okazuje się, że na Wyspach właśnie wyrosła jej konkurencja w osobie modelki Chloe Khan (27 l.). Kim jest?

Zanim rozpoczęła swoją przygodę z modelingiem, trudniła się prostytucją. W tym fachu była podobno prawdziwą mistrzynią.

Jak odnotowują brytyjskie media, za godzinę zarabiała 160 funtów (ok. 800 zł), zajmując się jednocześnie kilkoma mężczyznami.

Pochodzi z biednej rodziny, gdzie często brakowało na chleb. Wychowywała ją matka. Pierwsze problemy z narkotykami zaliczyła już w wieku 13 lat. Wtedy też niemal straciła życie, gdy kradzionym samochodem rozbiła się ze swoim chłopakiem Ianem Houghem.

W ciążę zaszła w wieku 18 lat. Obecnie córkę Destiny wychowuje samotnie i aspiruje do bycia najpopularniejszą "żywą Barbie" na świecie. Jest kobietą o wielu talentach. Popularność próbowała zdobyć, występując m.in. w "X Factorze", gdzie śpiewała przebój Shakiry. Niestety, wyleciała z programu, gdyż na nagraniach pojawiała się pod wpływem alkoholu.

Reklama

Jej konto na Instagramie śledzi obecnie ponad milion użytkowników. Sama Chloe jest gwiazdą na Wyspach i, co ciekawe, milionerką. Pieniądze zarobiła jako właścicielka bardzo dochodowej firmy z branży kamer internetowych. Pozowała dla "Playboya".

Gigantyczne usta i piersi, egzotyczna uroda to jej klucz do sukcesu. Przez wielu mężczyzn uznawana jest za ideał kobiecego piękna.

Latem 2016 roku weszła do domu Wielkiego Brata, gdzie pod okiem kamer zaczęła romansować z innym uczestnikiem - Stephenem Bearem. Szybko jednak odpadła, bo już w 16 dniu. Na operacje wydała jak na razie 50 tys. funtów (ok. 240 tys. zł) i w tej kwestii, jak mówi, nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa.

"20 tys. funtów kosztowały mnie cycki, 8,5 tys. - licówki, nos - 9 tys., usta - kolejne 10 tys. Łącznie - około 50 tys. funtów" - wylicza.

Zobaczcie najnowszą sesję "żywej Barbie" przy basenie. Która "ładniejsza" - brytyjska czy polska? Może jakieś zawody w kisielu o tytuł królowej?

***

Zobacz więcej materiałów:

pomponik.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama