Reklama
Reklama

Szok i żałoba po śmierci partnera Kasi Smutniak

Tragiczna śmierć życiowego partnera polskiej aktorki i modelki Katarzyny Smutniak, Pietro Taricone, wywołała prawdziwy wstrząs we Włoszech, a obszernie wspominają go wszystkie największe gazety analizując jego życiową drogę od gwiazdy reality-show "Wielki Brat" do rozwijającej się kariery filmowej.

35-letni Taricone zmarł nad ranem we wtorek, 29 czerwca, w wyniku ciężkich obrażeń, odniesionych podczas skoku ze spadochronem w Terni w środkowych Włoszech. Spadochron nie otworzył się, a Taricone, który miał na swym koncie około 400 skoków, runął na ziemię z wysokości kilkudziesięciu metrów.

Jego stan był krytyczny. Nie powiodły się próby uratowania mu życia podczas wielogodzinnej operacji. W środę podczas małej prywatnej ceremonii został pochowany w swej rodzinnej miejscowości Trasacco koło L'Aquili w Abruzji. W miasteczku ogłoszono żałobę.

Reklama

Wszystkie włoskie media przytaczają wypowiedź Katarzyny (Kasi) Smutniak, matki ich 6-letniej córeczki: "Nie spodziewałam się całej tej miłości ze strony tylu ludzi. Wiem, że Pietro ją czuje".

"Był kimś specjalnym, jedynym, bardzo wrażliwym. Ja miałam najwięcej szczęścia , bo miałam go przez 8 lat dla siebie"- powiedziała bardzo popularna we Włoszech aktorka i modelka, która także była wielbicielką spadochroniarstwa i we wtorek skakała razem ze swym partnerem widząc jego upadek.

Dziennik "Corriere della Sera" pisze w środę, że żałoba, jaka zapanowała wśród wielbicieli Taricone w Internecie , gdzie opłakują go i wspominają dziesiątki tysięcy ludzi , przypomina smutek fanów po śmierci wielkiej gwiazdy rocka. "Ciao, o guerriero" ( cześć, wojowniku)- żegnają go internauci przywołując pseudonim Pietro Taricone.

Na łamach największych dzienników pojawiają się poważne analizy socjologiczne prawdziwego zjawiska medialnego, jakim stał się on w ciągu 10 lat od swego udziału w pierwszej włoskiej edycji "Wielkiego Brata". Przypomina się, że mimo popularności, jaką zdobył w tym reality-show, zawsze był "pod prąd", zawsze zbuntowany, przeciwny konwenansom i zasadom, opierał się próbom bezwzględnego wykorzystania go przez telewizyjną machinę.

Dominuje przekonanie, że balansował na cienkiej granicy między wymogami bycia "celebrytą" a osobą całkowicie niezależną, niechętną show-biznesowi.

Popularny prezenter TV Maurizio Costanzo z uznaniem wypowiedział się o tym, że Taricone mimo kontraktu podpisanego z telewizją Silvio Berlusconiego nie zgodził się na udział w jego programie, mimo, że umowa ta zobowiązywała do tego uczestników "Wielkiego Brata" .

W ostatnich latach Pietro Taricone powoli robił karierę jako aktor filmowy występując w fabule i serialu. Przypomina się jego słowa: "któregoś dnia zdobędę Oskara".

Telewizja Mediaset, należąca do Berlusconiego, która wykreowała Taricone , nadaje specjalne, dedykowane mu programy wspomnieniowe.

PAP life
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy