Reklama
Reklama

Syn Jacka Borkowskiego stanął przed sądem

Jacek Borkowski (58 l.) marzy o zakończeniu sporu, w który uwikłane są jego dzieci...

Życie samotnego ojca nie jest łatwe. Dobrze wie o tym aktor Jacek Borkowski, który stara się, by 15-letni Jacek i 12-letnia Magda nie odczuwali braku matki. 2 lata temu nagła choroba niespodziewanie zabrała jego żonę Magdalenę Gotowiecką (†45).

Od tego dnia dzieci stały się dla aktora najważniejszymi osobami na świecie. Stara się usunąć każdą przeszkodę na ich drodze i znaleźć rozwiązania na najtrudniejsze sytuacje. Jednak są dni, kiedy pan Jacek czuje się bezsilny...

Jego syn pod koniec stycznia przeżywał jeden z najtrudniejszych momentów w swoim życiu. Chłopiec musiał stanąć przed Sądem Rejonowym w Wołominie i zeznawać w obecności psychologa. Wymagała tego tocząca się tam sprawa o ustalenie charakteru i częstotliwości kontaktów między dziećmi a ich babcią Barbarą i ciocią Adrianą.

Reklama

Wprawdzie kilka miesięcy temu podjęto decyzję, że pani Barbara ma prawo dzwonić do dzieci i rozmawiać z nimi przez internet, ale takie rozwiązanie nie było satysfakcjonujące. Zdarzało się bowiem, że żadne z dzieci - ani Jacek ani Magda - nie odbierało od niej telefonu.

Wtedy mogła tylko zostawić im wiadomość na automatycznej sekretarce. Babcia i ciocia chcą się jednak z dziećmi widywać. Niestety, nawet ustalenie przez sąd dni, kiedy krewne mogłyby spotkać się z dziećmi, nie rozwiązałoby problemu odległości, jaka dzieli Warszawę i Małomice (tam mieszka babcia).

Jest to przeszło 500 km i oznacza sześć godzin jazdy samochodem! Czy starsza pani będzie musiała dojeżdżać do stolicy? A może to pan Jacek będzie zobowiązany dowozić dzieci do krewnej? Takie decyzje będą już w gestii sądu.

- Rozmowa sędziego i Jacka odbyła się w odosobnionym pokoju w obecności psychologa. To pozwoliło stworzyć dla chłopca jak najbardziej przyjazne warunki - zdradza źródło "Rewii" i dodaje, że teraz w przeciągu kilku tygodni psycholog sporządzi opinię, która przedstawi relację, jaka łączy chłopca i babcię.

Sędzia, kierując się tym dokumentem, zdecyduje, czy babcia i ciotka powinny mieć zapewnione spotkania z dziećmi. Aktor nie ukrywa, że cała sytuacja jest obciążająca dla całej rodziny.

- Przecież to jeszcze chłopiec - mówi w rozmowie z "Rewią" rozżalony Jacek Borkowski.

- Byliśmy razem w sądzie i mogę potwierdzić, że odbyło się przesłuchanie, ale nie będę go komentował. Sprawa i tak jest trudna dla syna i dla mnie. Starałem się przygotować syna na tę sytuację. Długo rozmawialiśmy z Jackiem i on rozumie, że to jest konieczne. Ze względu na jego dobre samopoczucie mam nadzieję, że nie będą potrzebne kolejne spotkania - dodaje.

Aby złagodzić trudne przeżycia, jakie przygotował chłopcu początek roku, artysta wysłał go na ferie do Białki Tatrzańskiej. Tam Jacek spędzał czas, jeżdżąc na nartach i bawiąc się z rówieśnikami.

- Ten wyjazd był dokładnie tym, czego syn potrzebował. Naprawdę wypoczął i zebrał siły na kolejne miesiące nauki - mówi zadowolony aktor. - Córka wolała zostać ze mną. Dzięki temu mogliśmy spędzić więcej czasu ze sobą. To naprawdę mnie cieszy - dodał.

Jacek Borkowski nie ukrywa, że wolałby już zakończyć wszelkie spory z rodziną zmarłej żony i liczy na to, że dla dobra dzieci sądowe przepychanki niedługo będą miały swój finał. - Oczywiście będę respektować decyzję sądu - podkreśla aktor w rozmowie z "Rewią". Czy spór uda się zakończyć? Dowiemy się tego w marcu, kiedy będzie miała miejsce najbliższa rozprawa.

Zobacz więcej o gwiazdach:




Rewia
Dowiedz się więcej na temat: Jacek Rozenek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy