Reklama
Reklama

Śmierdząca bomba w teatrze Jandy

Publiczność, która przyszła do Och-Teatru na spektakl "To nie jest kraj dla wielkich ludzi", długo będzie wspominać ten wieczór. Niestety, nie ze względu na świetną sztukę, a... nieprzyjemny fetor.

Do incydentu doszło, kiedy Krystyna Janda przebywała na nartach we Włoszech - pisze magazyn "Na żywo". O wszystkim dowiedziała się od córki, Marii Seweryn, dyrektor artystycznej Och-Teatru.

- Podczas spektaklu po sali zaczął rozchodzić się nieprzyjemny zapach - relacjonuje tygodnikowi świadek zdarzenia. - Każdy zerkał podejrzliwie na sąsiada, a fetor stawał się coraz większy. Jednak nikt nie wyszedł. Ludzie zakryli nosy i dalej oglądali spektakl.

W antrakcie znaleziono tzw. śmierdzącą bombę, którą szybko usunięto z sali. Jak twierdzą pracownicy teatru w rozmowie z pismem, sprawa może mieć związek z aktorami chcącymi przed kilkoma miesiącami przejąć dawny budynek kina Ochota.

Reklama

- Boli ich fakt, że ona otworzyła już swój drugi teatr. Ktoś chce jej zaszkodzić, ale nic z tego. Pani Krystyna ma wierną widownię, która nie boi się nawet śmierdzących bomb - tłumaczą.

Nowy numer magazynu "Na żywo" w sprzedaży od 18 lutego.

Zobacz również: Ma ogromny żal do Krystyny Jandy

Córka Jandy czuje się samotna

Zapłać 100 zł i zobacz Kubę Wojewódzkiego

Na Żywo
Dowiedz się więcej na temat: Krystyna Janda | teatr | Maria Seweryn
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama