Reklama
Reklama

Sławomir Wałęsa przerywa milczenie w sprawie śmierci brata Przemysława Wałęsy!

Śmierć 43-letniego Przemysława Wałęsy była ogromnym szokiem i zaskoczeniem. Policja wciąż jednak oficjalnie nie ujawnia, co było przyczyną zgonu syna byłego prezydenta. Głos postanowił zabrać jeden z jego braci...

Kilka dni temu do mediów trafiła informacja, że Przemysław Wałęsa nie żyje. Ciało mężczyzny znaleziono w jego mieszkaniu. 

Sekcja zwłok wykluczyła udział osób trzecich w jego nagłej śmierci. Co zatem było przyczyną zgonu?

Trójmiejskie wydanie "Gazety Wyborczej" podało jedynie, że do zgonu mógł przyczynić się "niezdrowy tryb życia" 43-latka.

Osoba z otoczenia Wałęsów w rozmowie z "Faktem" doprecyzowała nieco ten ogólnik.

"Przemek cztery lata temu podjął walkę z chorobą alkoholową. Pomagał mu niepijący od ćwierć wieku alkoholik o pseudonimie 'Bosman'. Dzięki niemu syn Wałęsy nie pił przez jakiś czas i wspierał w walce z alkoholizmem swojego starszego brata Sławka. W ostatnim czasie Przemek mógł alkohol zamienić na leki psychotropowe i niestety mógł się od nich uzależnić" - wyznał tabloidowi mężczyzna.

Reklama

Z uzależnieniem od alkoholu przez lata zmagał się także jego o dwa lata starszy brat Sławomir.

"Super Express" dowiedział się, że bracia w ostatnich latach również próbowali sobie pomóc w walce z nałogiem.

"To była braterska pomoc. Dzwonili do siebie, kontaktowali się ze sobą i wspierali nawzajem. Może dlatego, że obaj czuli się w prezydenckiej rodzinie czarnymi owcami" - informuje tabloid.

"Jak ojciec został prezydentem, ja zacząłem pić, by stać się bardziej śmiały. W taki sposób się uzależniłem. (...) Od kiedy pamiętam, zawsze byłem sam. Bez przyjaciół. Dla tych, którzy mnie poznawali, byłem synem Wałęsy. Zawsze coś ode mnie chcieli. Zawsze byłem bez rodziny. Ciągle upadałem" - mówi "Super Expressowi" Sławek Wałęsa.

W tych trudnych chwilach to właśnie nieżyjący już Przemysław był dla niego największym wsparciem! 

"Dzwonił do mnie, gdy wyszedłem z odwyku. To on mi radził, abym znalazł sobie niepijącego alkoholika, z którym będę mógł o wszystkim porozmawiać. (...) Czasami z Przemkiem nie gadaliśmy nawet po pół roku, ale zawsze mogliśmy na siebie liczyć. Dzwoniłem do niego dzień po tym, jak opuścił ośrodek terapeutyczny. Martwiłem się o niego" - mówi Sławomir.

***

***

Już dziś możesz wesprzeć WOŚP! Czekamy na Ciebie na www.pomagam.interia.pl

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Lech Wałęsa | Sławomir Wałęsa | Przemysław Wałęsa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy