Reklama
Reklama

Sablewska: Będzie większy dystans

Maja Sablewska postanowiła wyciągnąć wnioski z ostatnich wydarzeń, w wyniku których zakończyła się jej współpraca z Edytą Górniak i Mariną Łuczenko. Nie chce, by stosunki z kolejnymi gwiazdami były tak zażyłe, jak dotychczas.

"Jednego mnie nauczyła ta historia - teraz z moimi nowymi artystami zmienię zasady współpracy. Po pierwsze będzie między nami większy dystans. A po drugie więcej ludzi do obsługi artysty" - zapowiada w wywiadzie dla RMF FM.

Nie ukrywa, że rozstanie z Górniak bardzo przeżyła... Uważa, że piosenkarka dostała od niej, jako menedżerki, za wiele:

"Ja poprzez to co się wydarzyło z Edytą, myślę, że to nie było dobre. Artysta dostaje tak dużo, że w momencie kiedy dostaje ciut mniej to jest dużo, dużo gorzej. Tak było i w przypadku Dody i w przypadku Edyty".

Reklama

Wokalistkę postrzega jednak jako "profesjonalnego partnera":

"Nigdy nie zgodzę się z jej wizerunkiem histeryczki, który funkcjonuje w mediach. Współpraca z nią była najlepsza w mojej karierze. A był to dopiero początek, tylko 10 miesięcy. Niemniej, w tak krótkim czasie, udało nam się zrobić koncert jubileuszowy i 'Taniec z gwiazdami'. Dlatego to co się stało, jej odejście z powodu 'X Factora' i oświadczenie dla mediów, które złożyła, było dla mnie zaskakujące i bolesne. Ja to bardzo przeżyłam. Nie boję się do tego przyznać".

Zanim Sablewska trafiła do wielkiego świata show-biznesu, była skromną studentką geografii. Przyszłość wiązała ze sportem, a konkretnie koszykówką. Plany pokrzyżował jednak wypadek, w wyniku którego doznała uszkodzenia oka. Ktoś stwierdził także, że się do sportu nie nadaje...

Jej początki związane są z pewnym koncertem Natalii Kukulskiej, po którym podeszła do jej ochroniarza i stwierdziła, że musi spotkać się z gwiazdą, bo prowadzi jej fanklub:

"Robert zaprowadził mnie do niej i tak się zaczęła moja przygoda z Natalią. Prowadziłam jej fankluby, a pewnego dnia zaopiekowałam się Jasiem, jej synem. Natalia zabrała go na koncert i była zdziwiona, że mały chce zostać z obcą osobą i nie płacze. A ja po prostu bardzo kocham dzieci. Natalia zaproponowała mi wtedy, żebym z nią zamieszkała i zajęła się Jasiem, oprócz pracy przy managemencie. I tak się stało".

Po rozstaniu z Dodą Maja przeżyła trudne chwile - zerwała ze swoim długoletnim partnerem i otarła się o depresję. To spowodowało, że postanowiła zmienić swoje życie.

"Znajoma poleciła mi klinikę, która posługując się badaniami genotypu, czyli coś więcej jeszcze niż DNA ustala produkty, które absolutnie muszę omijać przy spożywaniu posiłków, i takie których omijać nie wolno. Po badaniach okazało się, że pożywienie, które spożywam powoduje migreny, złe samopoczucie, kilogramy itd".

Jak mówi, "zmiana żywienia spowodowała zmianę rysów jej twarzy, ustały bóle głowy i przestała chorować". Dziś uprawia jogę i medytuje.

"Jestem zwolennikiem pozytywnej energii. Dla mnie zawsze szklanka jest do połowy pełna. Jak nie mogę wejść przez drzwi, to wchodzę oknem, a jak nie oknem, to przez komin. Nie ma dla mnie rzeczy niemożliwych. Nie piję alkoholu, nie palę papierosów, nie biorę narkotyków. Jedyną moją używką jest kawa, którą - jak się ostatnio dowiedziałam - też muszę wyeliminować".

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: X-Factor | Maja Sablewska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy