Reklama
Reklama

Ryszard Kotys: Wewnętrznie czuję się młodym chłopcem!

Znany z serialu "Świat według Kiepskich" Ryszard Kotys w marcu skończy 84 lata.

Aktor podkreśla jednak, że "wewnętrznie czuje się młodym chłopcem", tym bardziej że obok siebie ma kobietę młodszą o 26 lat.

Pytany, czy nie odczuwa dużej różnicy wieku, uśmiecha się.

"Różnica polega na wydawaniu pieniędzy. Ja nie mam żadnych zahamowań. To żona musi mnie hamować" - mówi w najnowszym wywiadzie dla "Twojego Imperium".

Czytaj dalej na następnej stronie...

Nie narzeka również na zdrowie.

"Jestem zaprzyjaźniony ze swoim organizmem. Będąc człowiekiem po osiemdziesiątce, jestem w pełni sprawny fizycznie i umysłowo. Poza tym nigdy się nie skarżę. Również na tym polega moja męskość" - dodaje.

Reklama

Jedyne, za czym nie przepada, to przeglądanie się w lutrze. Odbicie przypomina mu bowiem o jego wieku.

"Widzę starca" - mówi.

Czytaj dalej na następnej stronie...

Za sobą ma trudne dzieciństwo, które przeżył w okresie okupacji hitlerowskiej.

Widział spalonych sąsiadów, partyzantów śpiących w stodołach. To wywarło duże piętno na jego psychice.

"Mając trzynaście lat, wyjechałem ze wsi i zacząłem samotne życie. Poszedłem do szkoły - pierwszej, drugiej, trzeciej. Potem był teatr, film i rodzina" - opowiada.

Samotność, której doświadczył we wczesnym okresie życia, sprawiła, że zaczął analizować nie tylko wszystko dookoła, ale przede wszystkim samego siebie.

"Ta samotność została gdzieś we mnie. Mam wspaniałą rodzinę, jestem człowiekiem rodzinnym, ale samotność mam w psychice. Ukształtowały mnie także książki. Był długi okres w moim życiu, gdy codziennie wieczorem czytałem książki. One nauczyły mnie zasad moralnych, szlachetności, człowieczeństwa".

Czytaj dalej na następnej stronie...

Choć szerokiej publiczności kojarzy się głównie z rolą Mariana Paździocha z serialu "Świat według Kiepskich", jego filmografia jest imponująca.

W ciągu blisko 60 lat kariery zagrał ponad 40 ról serialowych i niemal 150 filmowych  - głównie kreatur i "typków spod ciemnej gwiazdy".

Nie kryje jednak, że granie właśnie takich postaci sprawia mu największą przyjemność.

"Mnie takie role bardzo ciekawią. Mam skłonności do zadawania się z ludźmi z marginesu. Te role nie mają nic wspólnego ze mną, ale stanowią pewien ideał, do jakiego chciałbym dążyć. Chciałbym być facetem mocniejszym, twardszym, bardziej bezwzględnym. Korzystnie wpłynęłoby to na moją psychikę. Typ bezwzględnego gangstera wprawiłby mnie w dobre samopoczucie. (...) Nie jestem macho, a chciałbym nim być" - śmieje się.

Czytaj dalej na następnej stronie...

Za samą popularnością nie przepada, a wręcz uważa ją za coś obciachowego. "Jest okropna" - zaznacza.

Najbardziej lubi wieś, przyrodę i święty spokój...

"Nie nadaję się na aktora popularnego, bo popularność mnie żenuje. Odczuwam ją jako osobistą tragedię. Wstydzę się jej i nie rozumiem. Nie lubię wychodzić z domu, a jeśli już jestem do tego zmuszony, wszędzie jeżdżę taksówkami. Sam nie prowadzę samochodu ze względu na kiepski zmysł orientacji - wszędzie się gubię. Niekiedy żona wozi mnie tu i ówdzie. Na wypoczynek nie jeżdżę tam, gdzie są duże skupiska ludzi. Latem najchętniej wypoczywam głęboko na wsi".


pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Ryszard Kotys
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy